Kilka dni po wygranych wyborach prezydenckich, Kreml powinien odpowiedzieć na niewygodne pytania: dlaczego nie udało się zapobiec zamachowi, jak to się stało, że impreza masowa pod Moskwą nie była chroniona w odpowiedni sposób, jak to możliwe, że rosyjskie służby zignorowały ostrzeżenia przed zamachem płynące z Zachodu? Władimir Putin nie zamierza odpowiadać na te pytania. Władimir Putin zapowiada zemstę.

Trwające nieco ponad 5 minut orędzie rosyjskiego prezydenta do narodu zaczyna się tak jak musiało się zacząć. Władimir Putin potępia "barbarzyński akt terroryzmu", mówi o zabitych niewinnych, wylicza kobiety i dzieci. Później dziękuje służbom: lekarze walczą o życie poszkodowanych, zrobią wszystko co możliwe i niemożliwe, załogi karetek uwijają się jak w ukropie, w pomoc zaangażowało się wojsko, siły specjalne, strażacy i zwykli obywatele - każdy Rosjanin, który chce zminimalizować straty koszmarnego ataku 22 marca. Niedziela 24 marca będzie w całym kraju dniem żałoby narodowej. I to tyle, jeśli chodzi o ludzką twarz Władimira Putina.

Ślad prowadzi na Ukrainę

"Odnaleziono i zatrzymano wszystkich czterech bezpośrednich sprawców ataku terrorystycznego. Wszystkich, którzy strzelali i zabijali ludzi. Próbowali się ukryć i ruszyli w kierunku Ukrainy, gdzie według wstępnych danych przygotowano dla nich po stronie ukraińskiej okno umożliwiające przekroczenie granicy państwowej. W sumie zatrzymano 11 osób. Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji i inne organy ścigania pracują nad zidentyfikowaniem i zdemaskowaniem całej bazy wspólników terrorystów: tych, którzy zapewnili im transport, wyznaczyli drogi ucieczki z miejsca zbrodni, przygotowali składy sprzętu, składy broni i amunicji" - ogłosił Władimir Putin w sobotnim przemówieniu.

Tempo w jakim służby rosyjskie odnalazły i pojmały terrorystów "ruszających w kierunku Ukrainy" musi budzić podziw. Gdyby te same służby zaangażowane były w ochronę imprezy w Krasnogorsku, można mieć pewność, że terroryści zostaliby schwytani zanim zdążyliby pomyśleć o dokonaniu zamachu.

Rosyjskie władze będą chciały wykorzystać tragedię pod Moskwą do celów wojennej propagandy. W mowie Władimira Putina prócz bezpośredniego nawiązania do "śladu ukraińskiego" pada jeszcze jedno znaczące sformułowanie. Putin mówi o terrorystach, którzy zabijali metodycznie i dodaje: "jak kiedyś naziści dokonywali masakr na okupowanych terytoriach, tak i oni postanowili dokonać pokazowej egzekucji". Odwołanie do nazistów jest jasne. Rząd w Kijowie nazywany jest przez Kreml neonazistowskim, siły Federacji prowadzą w Ukrainie "denazyfikację". Putin nie mówi wprost "Ukraińcy zorganizowali zamach", ale mówi to wystarczająco wyraźnie, by przekaz zrozumiał nawet najbardziej oszołomiony po piątku Rosjanin.

Zemsta na nieludziach

Wreszcie Władimir Putin przechodzi do rzeczy. Najpierw sygnalizował w czym rzecz - teraz zwraca się z przemową urbi et orbi. "Terrorystów, morderców, nieludzi czeka jeden los nie do pozazdroszczenia - zemsta i zapomnienie. Nie mają przyszłości". I dodaje co najbardziej znaczące: 

"Naszym wspólnym obowiązkiem jest teraz, nasi towarzysze na froncie, wszyscy obywatele kraju, aby być razem w jednej formacji. Wierzę, że tak się stanie, bo nikt i nic nie jest w stanie zachwiać naszej jedności i woli, naszej determinacji i odwagi, siły zjednoczonego narodu rosyjskiego". Władimir Putin właśnie ogłosił mobilizację.