Ostrzał artyleryjski i eksplozje bomb słychać od wczesnych godzin rannych w Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy. W mieście okopały się ukraińskie wojska. Przed godziną 13 polskiego czasu donieccy separatyści poinformowali, że pierwszy oddział rebeliantów wszedł do Mariupola. Kijów zaprzecza tym informacjom.

Według lokalnych mediów, walki nie toczą się jeszcze w mieście. Walki trwają poza granicami miasta, w odległości 10-15 kilometrów. Miasto jest bezpieczne - pisze portal "0629", cytując rozmówcę z obrony terytorialnej Mariupola.

Jak donosi korespondent RMF FM Przemysław Marzec, miasta bronią niezbyt liczne oddziały Gwardii Narodowej - to głównie ochotniczy batalion "Azow", ponadto w szeregi obrońców przyjmowani są także ochotnicy z samego Mariupola. Nie mają praktycznie dostępu do nowoczesnej broni. Jeżeli więc wojska rosyjskie i separatyści otwarcie uderzą na miasto - a rebelianci nie ukrywają, że chcą zdobyć ten bardzo ważny punkt strategiczny nad Morzem Azowskim - to jego utrzymanie będzie bardzo wątpliwe.

Ukraińska Gwardia Narodowa informowała wcześniej, że siły rządowe zniszczyły wczoraj kolumnę wojsk rosyjskich, która kierowała się z zajętego przez Rosjan Nowoazowska do wsi Szyrokyne, 20 km od Mariupola. Kolumna składała się z pięciu czołgów i trzech mobilnych zestawów rakietowych.

Według doradcy ministra spraw wewnętrznych Antona Heraszczenki, Rosjanie prowadzą rozpoznanie. Sądząc po rozmiarach i składzie kolumny celem okupantów nie było zdobycie Mariupola, lecz rozpoznanie bojem. Z drugiej strony mogli oni chcieć zepsuć nastrój prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, który prowadził w tym czasie w Walii ważne rozmowy z przywódcami cywilizowanego świata na szczycie NATO w Walii - napisał na swoim Facebooku.

Według eksperta wojskowego Dmytra Tymczuka, Federacja Rosyjska przerzuca obecnie do Donbasu wojska z okupowanego przez nią Krymu. Kierowane są one przez Cieśninę Kerczeńską do obwodu rostowskiego, by potem wjechać na Ukrainę. Koncentrację sił rosyjskich zaobserwowano także na północnych krańcach Półwyspu Krymskiego.

Mariupol leży na najkrótszej drodze od granicy rosyjsko-ukraińskiej na Krym. Zdaniem ekspertów, prezydent Rosji Władimir Putin dąży do zdobycia tego ważnego szlaku transportowego, by ułatwić komunikację i zaopatrzenie półwyspu. Obecnie Rosjanie mogą dotrzeć na Krym wyłącznie przez zatłoczoną przeprawę promową w Cieśninie Kerczeńskiej.

(mpw, edbie)