Polski Związek Piłki Siatkowej ogłosił oficjalnie konkursy na stanowisko trenera kobiecej i męskiej reprezentacji seniorów. Przedstawiono warunki formalne, jakie musi spełnić każde zgłoszenie, których termin przyjmowania upłynie 20 listopada.

W obu przypadkach aplikacja ma być w języku polskim lub angielskim i ma zawierać:

  • CV,
  • ocenę aktualnego i przyszłego potencjału sportowego kadry,
  • koncepcję pracy z reprezentacją,
  •  cele krótkofalowe (na przyszłoroczny sezon, którego zwieńczeniem będą mistrzostwa świata),
  • cele długofalowe (do igrzysk w Paryżu włącznie) oraz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na potrzeby procesu aplikacyjnego.

"Tożsamość aplikujących nie będzie ogłoszona publicznie bez ich zgody. Kandydaci wybrani do dalszych rozmów mogą w kolejnych etapach zostać poproszeni o zgodę na podanie ich tożsamości do wiadomości publicznej" - zaznaczono.

To, że nowych szkoleniowców wyłoni konkurs, zatwierdził w środę obradujący w Lublinie zarząd PZPS. Wniosek złożył wybrany pod koniec września na stanowisko prezesa Sebastian Świderski, który wcześniej nieco sceptycznie podchodził do takiej formuły. Tuż po objęciu funkcji z jednej strony zaznaczył, że właściwie konkurs już się rozpoczął, bo już wcześniej zaczęli zgłaszać się chętni do zastąpienia Jacka Nawrockiego i Vitala Heynena, a z drugiej podkreślił, że to nie wybory miss piękności.

Kto faworytem?

Od początku Świderski jako głównego kandydata do objęcia męskiej drużyny narodowej wskazywał Nikolę Grbica, z którym zna się jeszcze z czasów kariery zawodniczej, a ostatnio pracował z nim z sukcesami w Grupie Azoty Kędzierzyn-Koźle. Z Serbem w roli szkoleniowca i byłym reprezentantem Polski jako prezesem klub ten w poprzednim sezonie wygrał Ligę Mistrzów. Latem utytułowany w przeszłości rozgrywający przeniósł się do Sir Safety Conad Perugii, a media ostatnio stale cytowały władze włoskiego klubu, które nie chcą, by łączył on prowadzenie ich zespołu z trenowaniem biało-czerwonych.

"Bazując na informacjach medialnych, Nikola ma sytuację patową, ale to są informacje medialne i tu postawię kropkę. To nie jest pierwszy konkurs. Różne rzeczy mogą się jeszcze wydarzyć" - zaznaczyła w rozmowie z PAP osoba pracująca z PZPS.

Na początku najmocniejszym kandydatem na następcę Heynena wydawał się wspomniany Grbic, ale zainteresowanie pracą z mistrzami świata wyrazili też inni szkoleniowcy. W tym gronie są m.in. prowadzący Trefla Gdańsk Michał Winiarski i Włoch Lorenzo Bernardi. Dziennikarze do tego grona dodali także m.in. trzech kolejnych Włochów - trenera Asseco Resovii Rzeszów Alberto Giulianiego, związanego z Jastrzębskim Węglem Andreę Gardiniego i pracującego w Projekcie Warszawa Andreę Anastasiego. Dwaj ostatni w przeszłości prowadzili wspólnie już reprezentację Polski.

"Myślę, że tych rozmów z potencjalnymi kandydatami było już wiele i decyzja o formule konkursu to ich efekt. Według mnie to najprostszy sposób na wyłonienie trenerów obu reprezentacji. A co by było, gdyby Grbic się nie zgłosił do konkursu? Dobre jest w tej formule to, że pierwszy krok należy do chętnych do objęcia stanowiska" - argumentował pracownik krajowej federacji.

Pozytywnie taką formę wyłonienia szkoleniowców obu kadr ocenia też członek zarządu PZPS, który również prosił o zachowanie anonimowości.

"Jest bezpieczna. Wyrażając wcześniej swoje zainteresowanie trenerzy składają właściwie akces do udziału w konkursie. Tak naprawdę on jest tylko po to, by sformalizować przyjmowanie tych zgłoszeń. W rzeczywistości to się niewiele różni od tego, co się do tej pory wydarzyło" - ocenił działacz.

Co najmniej 10 chętnych na objęcie kadry pań

Za formułę konkursu oraz formalną realizację będzie odpowiadał członek prezydium zarządu Tomasz Paluch, we współpracy ze Świderskim i zasiadającą w zarządzie Aleksandrą Jagieło. Była kadrowiczka jest także przewodniczącą zespołu ds. siatkówki kobiecej, który powstał po wyborze nowych władz związku. W ubiegłym tygodniu przekazała ona PAP, że już ponad 10 szkoleniowców wyraziło chęć pracy z reprezentacją siatkarek, w tym gronie jest jeden Polak.

"Ten zespół to organ doradczy, ale zbierał też oferty. Wiele wcześniejszych deklaracji zainteresowania pracą z naszymi reprezentacjami spełnia już przedstawione dziś wymogi formalne. Większość trenerów nie tylko deklaruje chęć pracy, ale też wysyła dokumenty, które są potrzebne, by ich kandydaturę zweryfikować" - zaznaczył cytowany wcześniej członek zarządu PZPS.

W dalszej kolejności powstaną zespoły, które zdecydują, z którymi z kandydatów odbędą się szczegółowe rozmowy, a następnie je przeprowadzą. W nich znaleźć się mają m.in. osoby decyzyjne i przedstawiciele związku odpowiedzialni za szkolenie. Jak na razie nie wybrano jeszcze składu tych grup.

W rozmowie z PAP osoba ze środowiska agentów siatkarskich zwróciła uwagę, że niektórzy trenerzy - zwłaszcza ci o uznanych nazwiskach - czasem nie chcą przystępować do konkursu.

"Nie odejdziemy już od tej formuły. Przyjęta została uchwała zarządu i będziemy działać zgodnie z jej treścią. W ten sposób wybrano m.in. poprzedniego trenera męskiej reprezentacji. Nie spotkałem się z informacjami, by któryś ze szkoleniowców, z którymi teraz nieoficjalnie rozmawiano, nie chciał startować w konkursie" - zapewnił członek zarządu PZPS.

Umowa Heynena, który pracował z Polakami od 2018 roku, wygasła po wrześniowych mistrzostwach Europy i nie została przedłużona. Prowadzący od 2015 roku kobiecą kadrę Nawrocki sam złożył rezygnację w połowie września. Zaraz potem został szkoleniowcem Grupy Azoty Chemika Police. PZPS nie zezwolił mu na łączenie tych dwóch funkcji.