Burmistrz Westerlandu poprosiła Polaków o przebaczenie za krzywdy wyrządzone przez "kata Woli" gen. Heinza Reinefartha. Gruppenfuehrer SS brał udział w pacyfikacji Warszawy podczas powstania. Nie odpowiedział przed sądem za zbrodnie.

"Nie możemy naprawić krzywd wyrządzonych Polakom. Możemy jednak wyznać winę naszych przodków, niemieckich nazistów, i poprosić zmarłe oraz żyjące ofiary, a także rodziny oraz przyjaciół tych ofiar o przebaczenie" - powiedziała Reiber, która uczestniczyła w uroczystości pod pomnikiem poświęconym mieszkańcom Woli zamordowanym w powstaniu warszawskim. Podkreśliła, że pragną, aby ich dzieci i wnuki "głęboko uświadomiły sobie swą odpowiedzialność za to, by podobne bestialskie zbrodnie nigdy już nie miały miejsca". Aby historia się nie powtórzyła, w imię pokoju między naszymi narodami, pragniemy nawiązać z państwem długofalową partnerską współpracę - zadeklarowała burmistrz.

Uczestniczył w tłumieniu powstania, po wojnie zrobił polityczną karierę

Podległe generałowi Reinefarthowi oddziały wymordowały w pierwszych dniach walk na Woli ponad 50 tys. mieszkańców stolicy, w większości cywili. Uczestniczył też w tłumieniu powstania na Starym Mieście, Powiślu i Czerniakowie.

Po wojnie Reinefarth zrobił polityczną karierę w RFN. W 1951 roku został burmistrzem Westerlandu. Siedem lat później zdobył mandat do parlamentu Szlezwiku-Holsztyna z listy Bloku Wszechniemieckiego/Bloku Wypędzonych ze Stron Ojczystych. Urząd burmistrza sprawował do 1963 roku; z landtagu odszedł w 1967 roku.

Były nazista miał opinię znakomitego administratora - przekształcił wyspę w czasach "cudu gospodarczego" lat 50. w wiodący kurort na wybrzeżu Morza Północnego, preferowany przez snobistyczne kręgi RFN. Po zakończeniu kariery politycznej pracował jako adwokat. Zmarł w 1979 roku, nie niepokojony przez zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości, mimo interwencji ze strony Polski i NRD.

Nie oszczędzano nikogo. "Warszawa ma być zrównana z ziemią"

Dziś mija 70. rocznica rzezi Woli. W dniach 5-7 sierpnia 1944 roku w masowych egzekucjach i mordach dokonywanych przez oddziały niemieckie zginęło od 40 do 60 tysięcy mieszkańców warszawskiej dzielnicy. To pokłosie rozkazu, jaki wydał 1 sierpnia 1944 roku - w reakcji na wybuch powstania w Warszawie - Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler. Brzmiał on: Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy .

Norman Davies w "Powstaniu '44" tak pisał o tamtejszych zdarzeniach: Rozkazy Himmlera brano dosłownie. Potyczki z obrońcami miasta z Armii Krajowej były działaniem niemal marginesowym, albowiem przez dwa dni Niemcy skupili się na masakrowaniu każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka, którzy się znaleźli w ich polu widzenia. Nie oszczędzano nikogo - nawet sióstr zakonnych, pielęgniarek, leżących w szpitalach pacjentów, lekarzy, kalek i dzieci.

TUTAJ PRZECZYTACIE WIĘCEJ NA TEMAT 70. ROCZNICY RZEZI WOLI

(mal)