Przywódca Libii Muammar Kadafi ostrzegł w wywiadzie dla włoskiego dziennika "Il Giornale", że jeśli Zachód "będzie zachowywał się jak w Iraku", to Libia opuści międzynarodowy sojusz przeciwko terroryzmowi i razem z Al-Kaidą wypowie mu świętą wojnę. Kadafi podkreślił, że nie będzie rozmawiał z powstańcami, którzy wciąż kontrolują wschodnią część kraju.

Naród jest po mojej stronie. Ludzie proszą nas, by interweniować mówiąc: uwolnijcie nas o tych zbrojnych band. Negocjowanie z terrorystami, związanymi z Osamą bin Ladenem nie jest możliwe - oświadczył libijski przywódca podkreślając: ludność boi się tych ludzi i musimy ją uwolnić. Wyraził też opinię, że złożona z jego przeciwników Narodowa Rada Libijska jest "zakładnikiem Al-Kaidy".

W opinii Kadafiego rebelianci w Cyrenajce już praktycznie przegrali. Są tylko dwie możliwości: poddać się albo uciec. Ci terroryści wykorzystują ludzi jako żywe tarcze, także kobiety - powiedział.

Musimy zwalczyć terroryzm. Dlatego posuwamy się szybko naprzód, by uniknąć masakr - dodał. Pytany o to, co stanie się z rebeliantami, Kadafi odparł: Terroryści zostaną osądzeni, ale normalnym ludziom, którzy zostali sprowadzeni na złą drogę, przebaczy się. Będzie ułaskawienie, jeśli złożą broń.

"Społeczność międzynarodowa nie wie, co dzieje się w Libii"

Odnosząc się do znakomitych do niedawna relacji z Włochami i premierem Berlusconim libijski przywódca oświadczył: Jestem naprawdę zaszokowany postawą moich europejskich przyjaciół. W ten sposób (...) zaszkodzili serii wielkich porozumień w sprawie bezpieczeństwa (...), a także współpracy gospodarczej.

Mówiąc o włoskim premierze, który także się od niego odwrócił, Kadafi przyznał: Jestem bardzo zaszokowany, czuję się zdradzony, nie wiem, co powiedzieć Berlusconiemu. Nie mam już żadnych kontaktów z Włochami i Berlusconim. Możliwe jest jednak, że libijskie ministerstwo spraw zagranicznych i inne władze są w kontakcie z Włochami- przyznał.

"Cała Afryka Północna może zamienić się w rodzaj Strefy Gazy"

Mówiąc o groźbie masowego napływu uchodźców z Afryki Północnej przywódca Libii powiedział: Jeśli w miejscu stabilnego rządu, który gwarantuje bezpieczeństwo, kontrolę przejmą te zbrojne bandy powiązane z bin Ladenem, Afrykanie masowo wyruszą ku Europie.

Morze Śródziemne stanie się morzem chaosu - ostrzegł Kadafi, którego zdaniem cała Afryka Północna może zamienić się w rodzaj Strefy Gazy. Dla Hamasu to dobra wiadomość - ocenił.

"Sarkozy ma problem z nieładem umysłowym"

Kadafi zauważył, że jeśli Francja była gotowa bombardować Libię, to znaczy to, że prezydent Nicolas Sarkozy ma problem z nieładem umysłowym.

Na pytanie o to, czy według niego Amerykanie mogą ponownie zbombardować Libię, tak jak to zrobili w 1986 roku, odpowiedział: jeśli oszaleją tak jak (ówczesny prezydent Ronald) Reagan, to zrobią to.

My będziemy walczyć i wygramy. Taka sytuacja służyć będzie tylko zjednoczeniu narodu libijskiego - zauważył.

"Nie boję się, że skończę jak Husajn"

Pytany o to, czy po przezwyciężeniu kryzysu jest gotów zrobić krok wstecz i przekazać władzę swemu synowi Seifowi al-Islamowi, odpowiedział: O tym zdecydują Libijczycy poprzez komitety ludowe i Kongres Ludu, czyli parlament. Jeśli chodzi o mego syna, to jeśli taki będzie wybór narodu, zaakceptuję go - oznajmił.

Czy nie boi się Pan, że skończy Pan tak, jak Saddam Husajn? - zapytał wysłannik "Il Giornale". Kadafi odpowiedział: Nie, nie, nasza wojna jest przeciwko Al-Kaidzie, ale jeśli oni na Zachodzie będą zachowywać się wobec nas, jak w Iraku, Libia wyjdzie z międzynarodowego sojuszu przeciwko terroryzmowi.

Zawrzemy sojusz z Al-Kaidą i wypowiemy świętą wojnę - zakończył Muammar Kadafi.