Socjaliści i komuniści zablokowali planowane na jutro przyjęcie przez Parlament Europejski rezolucji w sprawie prześladowań Polaków na Białorusi. Już wiadomo, że Bruksela przyjmie rezolucję dopiero w marcu.

Według Jacka Saryusz-Wolskiego, grupy te wysuwają przeciw uchwaleniu rezolucji argumenty proceduralne. Twierdzą, że lepiej poczekać na raport delegacji europarlamentu, która wyjeżdża do Mińska w czwartek.

Jednak zdaniem Saryusz-Wolskiego, tak naprawdę chodzi im o to, by nie drażnić Łukaszenki i Moskwy.

Na spotkaniu w gronie polskich eurodeputowanych z Andżeliką Borys, szefową Związku Polaków na Białorusi, Saryusz-Wolski mówił wręcz, że sytuacja "jest dramatyczna". Jego zdaniem, "chodzi o czas".

Jacek Protasiewicz, który jedzie do Mińska z delegacją europarlamentu, powiedział natomiast, że rozumie argumenty tych deputowanych, którzy nie śpieszą się z uchwaleniem rezolucji. Trzeba zrozumieć Francuza, który nie śledzi z taką uwagą sytuacji Polaków na Białorusi, że chce się dowiedzieć więcej z naszego raportu, zanim będzie głosować za rezolucją – tłumaczył Protasiewicz.

W europarlamencie trwają negocjacje. Polscy eurodeputowani mają nadzieję, że jednak uda się uchwalić rezolucję na najbliższej sesji plenarnej na początku przyszłego miesiąca. Europejscy chadecy w przygotowanym projekcie rezolucji postawili Łukaszence ultimatum. Opowiedzieli się za wprowadzeniem sankcji wizowych dla białoruskich prominentów i zrewidowaniem stosunków z Białorusią, jeżeli w tym kraju nadal będą łamane prawa człowieka.