W liceum w Zielonej Górze odbyło się szkolenie "Jak obronić się przed atakiem gwałciciela". Zorganizowała je dla uczennic policja. Niestety, był to niewypał. Najczęstszą reakcją na pytania nastolatek było: Odpowiedź znajdziecie w kodeksie karnym.

Policjantce, która prowadziła szkolenie, uczennice zarzucały niekompetencję. Zdaniem jednej z licealistek policjantka nie potrafiła odpowiedzieć na podstawowe pytanie, jakie są dozwolone techniki samoobrony. Podobnie było z pytaniem, czy gaz pieprzowy jest dozwolony. Kobieta poradziła jedynie, by odpowiedzi szukać w kodeksie karnym.

Rzecznik lubuskiej policji Agata Sałatka broni koleżanki i mówi, że było to spotkanie informacyjne, a nie kurs samoobrony: Policjantka przekazywała im wiedzę z zakresu bezpiecznych zachowań. Wspominałą też technikach, które pozwolą na chwilę uśpić czujność sprawcy. Rozmawiała z nimi o bezpieczeństwie. Wspierała się kodeksem oczywiście, ale tylko po to, by pewne rzeczy podkreślić.

Usprawiedliwieniem policjantki, która prowadziła szkolenie ma być również to, że robiła to po raz pierwszy. A wystarczyłoby na takie spotkanie, w takiej sytuacji, wysłać kogoś z większym doświadczeniem.

I tak - po interwencji reporterki RMF FM - ma być w czwartek. Policjantka, która będzie informować kolejne uczennice, dostanie wsparcie bardziej doświadczonych funkcjonariuszy, zajmujących się bezpieczeństwem.

Tymczasem prokuratorzy na polecenie Prokuratora Krajowego zajęli się atakami na kobiety w Zielonej Górze i okolicach. Mają orzec, czy w okolicach Zielonej Góry działa seryjny gwałciciel, czy też napady są ze sobą niepowiązane. Mają na to czas do czwartkowego popołudnia. Według naszych informacji specjalnie powołany zespół zacznie pracę jutro. Dostanie materiały z kilkunastu śledztw.