Rosja wzmocni bezpieczeństwo w swych obiektach nuklearnych po pożarach, które zagroziły ostatnio jednemu z takich ośrodków. Pojawiły się przez to obawy przed wyciekiem radioaktywnym.

Wywołane wielkimi tegorocznymi upałami pożary szalały do niedawna na dużych obszarach Rosji. Zagroziły między innymi federalnemu ośrodkowi jądrowemu w Sarowie, kilkaset kilometrów na południowy wschód od Moskwy.

Szef rosyjskiej agencji atomowej Rosatom Siergiej Kirijenko poinformował w czwartek premiera Władimira Putina, że agencja poprawi stan bezpieczeństwa przeciwpożarowego w takich obiektach. Uzgodniliśmy z (ministrem ds. sytuacji nadzwyczajnych) Siergiejem Szojgu, że w kluczowych ośrodkach zostaną zainstalowane specjalne systemy monitorujące i kontrolne - zapowiedział Kirijenko. Dodał, że zostaną podjęte próby zainstalowania systemu LIDAR, który powinien wykryć każde źródło płomieni w promieniu 15 km. LIDAR (ang. skrót od Light Detection and Ranging) to urządzenie działające na podobnej zasadzie jak radar.

Kirijenko powiedział też Putinowi, że największym problemem w takich obiektach jak Sarow jest to, że są zlokalizowane w gęstych lasach. Miało im to zapewnić sekretność.

Minister Szojgu poinformował z kolei na konferencji prasowej w Moskwie, że koszty gaszenia pożarów w Rosji i odbudowy zniszczonych domów sięgnęły już 12 mld rubli (394,2 mln dolarów). Według niego, pożary lasów i torfowisk wokół Moskwy zostaną ugaszone do niedzieli.