Rezerwat przyrody na zbiorniku retencyjnym. Oto kolejny przykład chorej polskiej polityki przeciwpowodziowej. Zbiornik w Jeziorsku w Wielkopolsce od połowy kwietnia do końca czerwca musi utrzymywać stały poziom wody, aby nie niszczyć siedlisk lęgowych ptaków. Utrudnia to regulowaniem poziomu Warty.

Gdyby nie ochrona ptaków, można by dużo łatwiej regulować poziom wody. Zarząd zbiornika Jeziorsko musi działać na podstawie prognozy hydrologicznej. Mamy prognozę na trzy dni. Jeśli się nie sprawdzi, to mamy kłopot – mówi Witold Kamiński, zastępca dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu.

I taki kłopot był tym razem. Gdy na południu Polski padało, prognoza mówiła, że w Wielkopolsce nie będzie powodzi. Gdyby nie rezerwat, władze zbiornika i bez prognozy przygotowywałyby się na falę. Niestety, ta przerosła przewidywania hydrologów. Tym razem udało się wyregulować Wartę korzystając z ostatniej krytycznej i alarmowej rezerwy. Nie możemy i nie powinniśmy doprowadzać do tego, żeby wytwarzające się na zbiorniku nowe systemy ograniczały jego funkcjonalność – mówi dyrektor RZGW w Poznaniu. O wyjaśnienie poprosiliśmy Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.