Pierwsze od 13 lat koszykarskie derby Warszawy w najwyższej klasie rozgrywkowej zgromadziły w hali Legii na Bemowie komplet publiczności i przyniosły sensacyjne rozstrzygnięcie. Beniaminek ekstraklasy pokonał czwartą drużynę minionego sezonu, Legię, która ma medalowe aspiracje w tegorocznych rozgrywkach. Spotkanie było zacięte, wyrównane i emocjonujące od pierwszej do ostatniej minuty, choć nie stało na najwyższym poziomie.

Pomimo że koszykarze Legii prowadzili w drugiej kwarcie 22:13, a w trzeciej 42:33, to walczące ambitnie, grające konsekwentnie Dziki doprowadziły do remisu pod koniec czwartej kwarty.

Ostatnie 200 sekund spotkania to istny horror. Legioniści pudłowali rzutu z dystansu i półdystansu, a po zawodnikach beniaminka nie było widać żadnej tremy. Na 35 sekund przed końcem Amerykanin Aric Holman trafił za 3 pkt i Legia wygrywała 60:59.

Ostatnie słowo należało jednak do Dzików. Na 4,7 sekundy przed końcem Mathew Coleman rzucił zza linii 6,75 m, choć wcześniej wydawało się, że popełnił błąd kroków. Sędziowie nie odgwizdali jednak tego i kibiców oraz koszykarzy Dzików opanowała euforia.

Legia miała jeszcze 4,7 sekundy na oddanie zwycięskiego rzutu, ale nie wykorzystała tego.

Gospodarze mieli fatalną skuteczność rzutów za 3 pkt, trafili jedynie 3 z 25 prób. To właśnie ten element oraz słabsza obrona zadecydował o tym, że to Dziki walczące ambitnie do końca cieszyły się z trzeciego zwycięstwa w ekstraklasie.

Zaległy mecz 2. kolejki: Legia Warszawa - Dziki Warszawa 61:62 (14:10, 14:19, 20:15, 13:18)

Punkty:Legia Warszawa: Michał Kolenda 13, Christian Vital 12, Josip Sobin 10, Aric Holman 10, Shawn Pipes Jr. 7, Marcel Ponitka 4, Raymond Cowels III 3, Dariusz Wyka 2, Grzegorz Kulka 0.

Dziki Warszawa: Matt Coleman 10, Nick McGlynn 10, Mateusz Szlachetka 9, Jarosław Mokros 7, Michał Aleksandrowicz 7, Emmanuel Little 6, Piotr Pamuła 5, Dominic Green 4, Grzegorz Grochowski 4, Mateusz Bartosz 0.