Nie ma nowych uszkodzeń w siedzi kolejowej, więc ruch pociągów powoli wraca do normy - zapewnia rzecznik PKP PLK Krzysztof Łańcucki. Nie oznacza to jednak, że obędzie się bez opóźnień. Wciąż możliwe są awarie taboru. Najczęściej psują się lokomotywy i elektryczne zespoły trakcyjne.

Jak wyjaśnia Krzysztof Łańcucki, uszkodzeń nie przybywa, ponieważ przestał padać śnieg. To właśnie obfite opady były przyczyną znacznej części awarii infrastruktury kolejowej w tym tygodniu - ubity śnieg blokował rozjazdy kolejowe uniemożliwiając pociągom przejazd. To, oraz pękające od mrozu szyny i uszkodzony tabor, powodowało nawet kilkugodzinne opóźnienia pociągów.

Kolejarze nadal borykają się ze skutkami czwartkowych awarii. Jeździmy po całym kraju i naprawiamy co się da, ale to potrwa. Możliwe są więc echa wczorajszych opóźnień. Oznacza to, że pociąg może się spóźnić do kilkunastu minut - powiedział Łańcucki.

Dodał, że opóźnienia mogą być większe, jeśli zepsuje się tabor. "Tylko wczoraj odnotowaliśmy około 200 przypadków takich awarii. Najczęściej psują się lokomotywy i elektryczne zespoły trakcyjne" - powiedział rzecznik.