"Możemy już przewidzieć, że będzie dyskusja: za młoda, są ważniejsi, są mężowie i mędrcy tego świata. Komitet Noblowski podjął bardzo trafną decyzję. Te wyróżnienia są dowodem na to, że prawa człowieka zyskują nowe wartości" - mówi o tegorocznych laureatach Pokojowej Nagrody Nobla: Malali Yousafzai i Kailashu Satyarthi, prof. Józef Bukowski z łódzkiej Wyższej Szkoły Studiów Międzynarodowych.

Kailash Satyarthi, jeden z laureatów tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla, założył w Indiach organizację, która dotychczas uratowała ok. 80 tys. dzieci. Satyarthi od lat 80. angażuje się w obronę praw dzieci. Zwrócił uwagę świata na problem ich wykorzystywania jako taniej lub darmowej siły roboczej.
17- letnia Pakistanka Malala Yousafzai jest działaczką na rzecz dostępu dziewcząt do edukacji w krajach islamskich. Przeżyła atak talibskich fundamentalistów w Pakistanie w październiku 2012 roku. Stała się symbolem walki dziewcząt o prawo do nauki. Jest laureatką tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla.

Agnieszka Wyderka: Tegoroczny pokojowy Nobel to dla pana zaskoczenie? Nazwisko Malali pojawiało się już przecież wcześniej wśród kandydatów.

Józef Bukowski: Pokojowa Nagroda Nobla, odwrotnie niż w innych dziedzinach, wywołuje zawsze dyskusje. Przypomnijmy, że kiedy nagrodę tę dostał Barack Obama, wszyscy móili: "Jeszcze na to nie zasłużył, (chociaż ja tego zdania nie podzielam) a już nagrodę dostał". Niektórzy sceptycy mówili nawet: "Nie zakończył żadnej wojny, a może nawet ją rozszerzył. Nie spełnił obietnic likwidacji Guantanamo, a dostał pokojowego Nobla". 

Ale Komitet Noblowski to grupa mędrców, która naprawdę wyważa, co w tym świecie jest najważniejszego. W fizyce, w chemii, w medycynie według życzeń twórcy tej nagrody, brane są pod uwagę te dziedziny, które służą najbardziej człowiekowi. W Pokojowej Nagrodzie Nobla jest ten ogólny symptom, czy prawa człowieka mają jeszcze szanse być rozwijane. I właśnie, jeżeli tak spojrzymy na to, to wydaje się, że coroczne Pokojowe Nagrody Nobla pokazują, w jakich dziedzinach mamy olbrzymie zaniedbania w promocji praw człowieka.

Zakres działań zarówno Malali, jak i Kailasha Satyarthi'ego jest zbliżony. Promocja praw do edukacji dzieci, w tym dziewczynek, bo to do tego w zasadzie się sprowadza. Ponieważ w tym regionie świata panuje przekonanie, że kobiecie edukacja jest niepotrzebna.

Powiedział pan, że możemy mieć kłopot z tą Pokojową Nagrodą Nobla dla nastolatki. Czy chodzi o to, że nie wiemy jeszcze, co wyrośnie z tej młodej dziewczyny? Jaką będzie kobietą?

Możemy już przewidzieć, że będzie dyskusja: za młoda, są ważniejsi, są mężowie i mędrcy tego świata, a tu 16-latka i autorka książki "I am Malala", która opisała dotychczasowe swoje życie. Ja bym uznał, że taka dyskusja jest też pożyteczna. Dla tego świata walka o wartości musi być wprowadzona przez każdego i wszędzie. Komitet Noblowski uznał, że to będzie prestiżowe dla problematyki świata. Może nie dla Europy, bo w Europie jest raj w tej dziedzinie. Chociaż przypomnijmy, że za całokształt dokonań, także w tej dziedzinie, otrzymała Nagrodę Pokojową Nobla Unia Europejska w 2012 roku. Nie bójmy się dyskusji. Promujmy Malale i jej partnera Nagrody Nobla.

Czy Komitet Noblowski przyznając tę nagrodę działaczowi indyjskiemu, mówi nam: "Sprawdźmy jeszcze, nie wszystko mamy zrobione" i wskazuje palcem na tych najbardziej teraz krzywdzonych, czyli na dzieci?

Komitet Noblowski podjął bardzo trafną decyzję. Te regiony nie uwzględniają takich rzeczy, do których my w Europie jesteśmy przyzwyczajeni. Wybór jest sensowny. Komitet Noblowski zwraca uwagę na kraje, regiony i na problemy. To jest dobra, trafna decyzja. Przecież Satyarthi też o nic więcej nie walczy tylko o edukację. Od czegoś trzeba zacząć w przemianie mentalnej ludzi w spojrzeniu na prawa dzieci. Obie Nagrody Nobla są dowodem na to, że prawa człowieka zyskują nowe wartości, nowe oblicze. Tak jak to powiedzieli twórcy powszechnych deklaracji praw człowieka czy konwencji o prawach dzieci.