"Uważam, że wybór Roberta G. Edwardsa jest kompletnie nie na miejscu. Powodów do wątpliwości nie jest mało. Przede wszystkim, bez Edwardsa nie byłoby rynku oocytów wraz z handlem milionami z nich". Tak przyznanie nagrody Nobla prof. Robertowi G. Edwardsowi skomentował przewodniczący Papieskiej Akademii Życia arcybiskup Ignacio Carrasco de Paula.

Edwards otrzymał Nobla za opracowanie metody zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro), dzięki której w 1978 r. przyszło na świat pierwsze "dziecko z probówki", dziewczynka Louise Brown.

Według arcybiskupa de Paula bez Edwardsa nie byłoby na całym świecie wielkiej liczby zamrażarek pełnych embrionów, które w najlepszym razie oczekują na przeniesienie do macic, ale co bardziej prawdopodobne - zostaną porzucone, by umrzeć i to jest problem, za który odpowiedzialny jest nowy laureat Nobla. Poza tym, bez Edwardsa nie byłoby obecnego zamieszania wokół zapłodnienia in vitro, gdzie dochodzi do niepojętych sytuacji, jak dzieci urodzone przez babcie czy surogatki.

Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia twierdzi, że Edwards w zasadzie nie rozwiązał problemu bezpłodności, lecz rozwiązanie obchodząc problem bezpłodności.