Zdaniem rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej film "Śmierć prezydenta" jest nierzetelny, tendencyjny, jednostronny i obraźliwy - informuje "Gazeta Polska codziennie".

Jak powiedział gazecie mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik prawny kilku rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, ten film to goebbelsowska propaganda i przedstawiciele rodzin smoleńskich muszą rozważyć podjęcie kroków prawnych.

Już po ujawnieniu przez producenta - kanadyjską firmę Cineflix - tytułu odcinka, który pierwotnie miał brzmieć "Wykonując rozkazy", zaprotestowała kanadyjska Polonia. Zmieniono wtedy tytuł odcinka na "Śmierć prezydenta".

Jednak mimo licznych krytycznych uwag zgłaszanych przez kanadyjską Polonię podczas produkcji powstał - zdaniem cytowanych przez gazetę przedstawicieli rodzin smoleńskich - film tendencyjny i jednostronny.

Wersja mocno uproszczona

"Śmierć prezydenta" powstała w ramach emitowanego przez kanał National Geographic cyklu "Katastrofa w przestworzach". Jeden z producentów Alex Bystram podkreślał w rozmowie z RMF FM, że cykl nie ma charakteru śledczego. Prezentuje wydarzenia i wnioski wynikające z głównych dochodzeń na podstawie oficjalnych raportów - stwierdził. Dlatego też autorzy filmu opowiedzieli o katastrofie smoleńskiej "z punktu widzenia komisji pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera, która badała okoliczności tragedii.

Twórcy "Śmierci prezydenta" podkreślają, że biorąc pod uwagę wszelkie dostępne do października 2012 roku, rzetelne informacje dotyczące katastrofy, starali się odtworzyć, co mogło być jej przyczyną. Przyznają również, że nie mieli bezpośredniego kontaktu z osobami, które kwestionują ustalenia komisji Millera, ale - jak twierdził w rozmowie z RMF FM Alex Bystram - "inne badania nad wypadkiem były brane pod uwagę".