Sprawa utylizacji rzeczy osób, które zginęły w katastrofie prezydenckiego tupolewa 10 kwietnia pod Smoleńskiem, zostanie ponownie rozpatrzona - dowiedziała się dziennikarka RMF FM. Stanie się tak, gdyż nie poinformowano o tym rodzin ofiar - tłumaczy główny inspektor sanitarny wojska polskiego Tadeusz Nierebiński.

Najprawdopodobniej w związku z tym, że nie zostały strony poinformowane o tym, czyli pełnomocnicy rodzin bądź same rodziny, będzie taka procedura - w myśl kodeksu prawa administracyjnego - że sprawa zostanie oddana do ponownego rozpatrzenia przez organ pierwszej instancji. Tylko organ pierwszej instancji może powiadomić właścicieli, chociaż formalnie powinien załatwić to prokurator i pokazać te strzępy rzeczy. Wtedy sprawa byłaby jasna - zaznacza w rozmowie z nami Tadeusz Nierebiński.

Przypomnijmy, polscy prokuratorzy uzasadniali, że rzeczy te stanowią zagrożenie "biologiczne czynnikami pochodzenia organicznego". Jednak Wojskowy Sąd Administracyjnego wniosek odrzucił. Przeciw spaleniu rzeczy zaprotestował też Komendant Główny Żandarmerii Wojskowej.