Błędy w rosyjskim raporcie o przyczynach katastrofy 10 kwietnia należy zgłosić w Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego. "Rozdziały polskiego raportu komisji Millera, w których obalamy tezy MAK-u, należy zarejestrować w ICAO" - uważa prof. Marek Żylicz, ekspert prawa międzynarodowego i członek komisji pod przewodnictwem szefa MSWiA.

Takie działanie ma wymiar czysto symboliczny, bo zaskarżyć raportu MAK-u i doprowadzić do jego zmiany nie mamy szans. To byłoby takie polskie zdanie odrębne na arenie międzynarodowej, by eksperci z całego świata mieli obok rosyjskiej także polską wersję wydarzeń. Jako korekta raportu rosyjskiego, który uważamy za niepełny i w związku z tym nierzetelny - tłumaczy w rozmowie z naszym dziennikarzem prof. Marek Żylicz.

Jak przyznaje profesor, ta droga nie musi być skuteczna. Po pierwsze: ICAO rejestruje wszystkie raporty dotyczące katastrof lotniczych, ale tylko samolotów cywilnych, a nie państwowych. Po drugie: zgodziliśmy się, by przyczyny katastrofy tupolewa badać na podstawie załącznika 13., a nie całej konwencji chicagowskiej. Czy ta komórka ICAO, która to rejestruje, a później udostępnia tekst raportu, czy ona zechce to przyjąć, bo może powiedzieć, że konwencja cała do tego samolotu się nie stosowała - dodaje.

I jest jeszcze jeden kluczowy warunek. By zarejestrować w ICAO polskie uwagi musi tam być zgłoszony raport MAK. Na razie nie ma ten temat żadnych informacji. Komisja Millera próbuje to dopiero ustalić.