Polscy archeolodzy - kiedy w końcu pojadą do Smoleńska - nie będą samodzielnie przeszukiwać terenu katastrofy, a jedynie uczestniczyć w pracy rosyjskich ekip. Tymczasem już trzy tygodnie temu rząd zapowiadał wyjazd archeologów. Okazuje się, że była to wtedy wielka improwizacja, bo do dzisiaj nie wiadomo, kiedy polscy specjaliści mają jechać na miejsce katastrofy.

Polscy archeolodzy nie będą mogli pracować samodzielnie i tylko dzięki temu można w ogóle mówić o ich wyjeździe do Smoleńska. Kwestia polskich archeologów znalazła się w prokuratorskim wniosku do Rosjan o pomoc prawną. Jej specyfika polega na tym, że śledczy zwracają się do gospodarza postępowania, by wykonał pewne czynności i przesłał ich pisemne wyniki.

W dokumencie zwróciliśmy się więc do rosyjskich prokuratorów, by dokonali uzupełniających oględzin miejsca katastrofy. Na końcu pisma znalazła się formuła: "Uprzejmie proszę o możliwość udziału w tych czynnościach niżej wymienionych specjalistów", po czym pojawia lista 21 nazwisk.

Okazuje się więc, że kilka tygodni temu rząd improwizował, zapowiadając, że do Smoleńska już wyjeżdżają ekipy archeologów. Najpierw poinformowano dziennikarzy, potem oficjalnie Rosjan, a następnie zaczęto się zastanawiać, jak to zrobić. Próbowano przez MSZ. Kwestią jest nadanie archeologom statusu i tym statusem ma być to, że będą ekspertami prokuratury - mówił szef MSZ Radosław Sikorski.