Wojna polsko-polska w Chicago. Nie wszyscy Polacy mieszkający za Oceanem popierają pomysł uhonorowania Lecha Kaczyńskiego w Wietrznym Mieście. Mimo to dziś na ulicy Belmont, która przebiega przez polską dzielnicę, odsłonięte zostaną tablice z nazwiskiem prezydenta, który zginął w katastrofie smoleńskiej.

Choć niektórzy twierdzą, że Lech Kaczyński będzie miał swoją ulicę w Chicago, prostujemy: ulica Belmont w północno-zachodniej części Chicago, nazywanej przez Polaków Władysławowem - od patrona parafii św. Władysława, nadal pozostanie ulicą Belmont. Odsłonięta zostanie jedynie brązowa tablica z nazwiskiem Lecha Kaczyńskiego.

Miejsce wydaje się mało reprezentacyjne. Choć w planach - na razie dalekich - jest rewitalizacja, to jednak w tej chwili w wielu miejscach straszą wybite szyby w budynkach, których właściciele wyprowadzili się. Jest też mnóstwo zlikwidowanych firm. Dlatego niektórzy uważają, że nie jest to odpowiednie miejsce na uhonorowanie zmarłego prezydenta. Miejscowi radni, którzy podjęli taką decyzję, przyznają, że wokół tej sprawy narasta konflikt, bo i oni otrzymują telefony z głosami niezadowolenia. Podobne telefony odebrał Frank Spula, prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej. Ale jest też wielu Polaków, którzy popierają ten pomysł.