O godzinie 14 rosyjski MAK odniesie się do raportu komisji Jerzego Millera. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy będzie bronił swojego stanowiska na temat przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Już w piątek Rosjanie zamieścili w sieci oświadczenie szefa komisji technicznej. Napisał on, że część polskich ustaleń wydaje się niezrozumiała.

Najbardziej niezrozumiałe okazały się ustalenia dotyczące odpowiedzialności rosyjskich kontrolerów.

Rosjanie całą winą za katastrofę 10 kwietnia obarczają Polaków. Z ich raportu wyłania się obraz pilotów - samobójców, którzy pod presją pijanego generała chcieli lądować za wszelką cenę. O odpowiedzialności rosyjskich kontrolerów, którzy zapewniali, że samolot jest na kursie i na ścieżce, choć nie był - w raporcie MAK-u nie ma ani słowa.

Tymczasem polscy eksperci w ogóle nie mówią o lądowaniu, a o próbnym podejściu. Wyraźnie też podkreślają, ze piloci chcieli odejść na drugi krąg. Inaczej widzą też rolę generała Błasika, który w ostatniej fazie lotu przebywał w kabinie pilotów. Komisja Millera stwierdziła, że Błasik - jako jedyny - dobrze odczytywał wysokość samolotu, ale niestety załoga go nie słyszała.

Polscy eksperci wypunktowali braki w oświetleniu lotniska Siewiernyj, piszą też o tym, że kierownik strefy lądowania za późno wydał komendę Horyzont. Pytają też gdzie jest zapis z rosyjskiego radaru, który zgodnie z procedurami powinien być nagrany.