W krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów na Wawelu uroczyście odsłonięto tablicę ku czci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Na skutek pomyłki nie odczytano wszystkich nazwisk. Rodziny ofiar same je wypowiedziały. Dlatego modlitwę odmówiono jeszcze raz, tym razem za wszystkie ofiary. Organizatorzy przeprosili rodziny ofiar.

Przy przygotowywaniu uroczystości sięgnięto po listę ofiar zamieszczoną w internecie, która okazała się listą niepełną i nie porównano jej ze spisem znajdującym się na tablicy, który jest kompletny. To błąd ludzki, który sprawił, że zrobiło się nieprzyjemnie, ale nie było to intencją ani pana wojewody, ani jego służb, ani też strony kościelnej, by tak przedstawić listę. Szkoda, że taki zgrzyt przyćmił tę wspaniałą uroczystość - tłumaczył proboszcz Katedry Wawelskiej, ks. prałat Zdzisław Sochacki.

Rzeczniczka wojewody małopolskiego Joanna Sieradzka wyjaśniła, że we wcześniejszym scenariuszu uroczystości nie było pomysłu odczytywania nazwisk ofiar.

Na tablicy, umieszczonej w krypcie, w której znajduje się sarkofag Lecha i Marii Kaczyńskich, widnieją: łacińska sentencja "Corpora dormiunt, vigilant animae" (ciała śpią, dusze czuwają), napis: "Pamięci ofiar katastrofy w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r." i nazwiska ofiar katastrofy.

Tablica wykonana z gładkiego, jasnego piaskowca ma wymiary 184,3 x 127,5 cm. Listę ofiar katastrofy otwierają nazwiska Lecha i Marii Kaczyńskich oraz Ryszarda Kaczorowskiego, pozostałe umieszczono w porządku alfabetycznym.

Płytę zawieszono pośrodku ściany na prawo od wejścia, tak aby wchodzący do krypty przesuwali się tuż obok niej, a wychodzący mieli ją wprost przed sobą.

Wykonanie tablicy, która kosztowała 16,4 tys. zł, zlecił wojewoda małopolski Stanisław Kracik. Zaprojektowała ją Marta Witosławska, autorka projektu sarkofagu Marii i Lecha Kaczyńskich, a wykonał rzeźbiarz Jan Siuta.