Największa informacyjna stacja telewizyjna nad Sekwana - LCI - ostro krytykuje francuskie władze za opieszałość w wyrażaniu solidarności z pogrążonym w żałobie polskim narodem. Czy nasi przywódcy naprawdę opłakują Lecha Kaczyńskiego? - zastanawiają się komentatorzy.

Polska żałoba dotyka cały świat. Flagi spuszczone do połowy masztu, uroczyste msze organizowane w większości europejskich stolic - a nawet, co zaskakujące - oficjalne gesty solidarności w takich krajach jak Turcja, Brazylia czy Japonia, gdzie ogłoszono dzień żałoby narodowej. Tymczasem władze w Paryżu ograniczyły swoje reakcje do minimum. MSZ zorganizował symboliczną ceremonię wczoraj - czyli cztery dni po katastrofie, a francuska klasa polityczna wyraża swoją solidarność z Polską w sposób raczej nieśmiały. Można by pomyśleć, że tak naprawdę nikt tutaj nie płacze po tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego, albo raczej, że kiedy minął pierwszy szok, łzy szybko wyschły - podkreśla znany komentator LCI Vincent Hervouet.

Co na to francuskie władze? Jeden z paryskich dziennikarzy zapytał o to szefa francuskiej dyplomacji Bernarda Kouchnera. Naprawdę pan tak myśli? Niech się pan zastanowi, co pan mówi - uciął krótko Kouchner, odwrócił się na pięcie i odszedł.