Piloci prezydenckiego tupolewa świadomie zeszli poniżej tak zwanej wysokości decyzji, czyli 100 metrów - stwierdził Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Uczestniczy on w wyjaśnianiu tragedii 10 kwietnia.

Klich powiedział nam, że w kabinie wielokrotnie rozlegał się automatyczny sygnał ostrzegający przed niebezpiecznym zniżaniem, wzywający załogę do poderwania maszyny. Członek załogi regularnie zaś podawał dane o wysokości. Co dziesięć metrów: aż do 20 metrów nad ziemią. System TAWS ostrzegał pilotów. Było ponad 20 komend. Na żadną, do samego końca nie reagowali.Kiedy zwiększyli obroty do pełnych, było już za późno, na tej wysokości.To ciężki samolot .Oni byli prawie 15 metrów poniżej progu pasa w pewnym momencie - dodał Klich.

Ale według pełnomocnika rodzin ofiar mecenasa Rafała Rogalskiego polska prokuratura posiada materiały, które podważają prawdziwość informacji podanych przez przewodniczącego komisji. "Klich mija się z prawdą" - tak Rogalski skomentował informacje o schodzeniu na niebezpieczną wysokość kilometr przed pasem.

Według dziennikarza RMF FM Marcina Friedricha, jest jeszcze za wcześnie, by stwierdzić, że piloci świadomie zeszli tak nisko. Na razie pewne jest tylko, że wiedzieli, jak nisko znajdują się nad ziemią - jeden z członków załogi regularnie odczytywał wskazania radiowysokościomierza aż do wspomnianych 20 metrów. Nie wiemy jednak, czy taki był właśnie świadomy plan: zejść jak najniżej - nie bacząc na ostrzeżenia systemu TAWS i w nadziei, że samolot jest na dobrym kursie, by zgodnie z obliczeniami za chwilę pojawił się próg pasa.

To odliczanie wysokości to jednak tylko zapis głosu - nie możemy go porównać z parametrami lotu. A to ważne, bo mogło być również tak, że już od wysokości np. 60 czy 70 metrów załoga mogła rozpoczynać odejście na drugi krąg. A trzeba pamiętać, że rozkręcenie silników Tu-154 do maksymalnych obrotów, wreszcie reakcja samolotu na wychylenie sterów i zwiększenie ciągu - muszą trwać. Może to zająć nawet kilkanaście sekund. W tym czasie samolot zmniejszał swoją wysokość z prędkością około 4 metrów na sekundę. Na dodatek chwilę później zaczął również wznosić się teren. Pytanie, czy piloci o tym wiedzieli.