Milion osób w największych włoskich miastach demonstrowało w piątek przeciwko rządowemu planowi redukcji wydatków. Ma ona wynieść 24 miliardy euro. Protest dotyczył także próby ograniczenia praw pracowniczych w fabryce Fiata w Pomigliano.

Zapowiedziany przez organizatora protestu - główną włoską centralę związkową CGIL - strajk generalny spowodował zmniejszenie o połowę liczby kursujących składów metra w Rzymie i Neapolu oraz odwołanie kilkudziesięciu lotów. Na komunikacji kolejowej odbił się w niewielkim stopniu. Z kolei liczba autobusów kursujących w stolicy Włoch była w piątek o około 40 procent mniejsza niż normalnie.

Rządowy program redukcji wydatków państwa i samorządów o 24,9 mld euro w latach 2010-2012 przewiduje m.in. zamrożenie na trzy lata uposażeń w sektorze publicznym i zmniejszenie o 10 procent wydatków na cele socjalne.

Zgoda - zaoszczędźmy 24 miliardy euro, ale nie kosztem podstawowych świadczeń i tych, których zarobki stanowią niezbędne minimum życiowe - skomentował te plany na wiecu w Mediolanie sekretarz opozycyjnej Partii Demokratycznej Pier Luigi Bersani. Wiec w stolicy Lombardii zgromadził 80 tysięcy osób.

W Bolonii, gdzie w demonstracji uczestniczyło 100 tysięcy ludzi, Susanna Camuso - przywódczyni CGIL uważana za numer 2 w tej centrali związkowej - mówiła: Rząd chce, aby koszta kryzysu ponosili wyłącznie pracownicy, administracje lokalne i zwykli obywatele.

Z kolei w Mediolanie, Rzymie i Neapolu jednym z głównych tematów wystąpień podczas demonstracji była sytuacja w zakładach Fiata w Pomigliano. Dyrekcja koncernu przeprowadziła tam we wtorek referendum w sprawie zmiany warunków pracy. Od przyjęcia nowych warunków dyrekcja Fiata uzależniła zainwestowanie w ten zakład 700 milionów euro. Miałoby to umożliwić podjęcie tam (a nie w fabryce w Tychach) produkcji nowego modelu pandy. Nieco ponad 60 procent załogi zakładu zgodziło się na warunki postawione przez dyrekcję: pracę przez 6 dni na trzy zmiany, ograniczenie absencji i prawa do strajku. Przeciwko głosowali jednak członkowie lewicowego związku metalowców Fiom. Według największego włoskiego dziennika "Corriere della Sera", który powołuje się na informacje uzyskane z dyrekcji Fiata, postawiło to przeniesienie produkcji pandy do Pomigliano pod znakiem zapytania.

Podczas 70-tysięcznej demonstracji na neapolitańskim placu Mancini przemawiał lider partii Włochy Wartości Antonio Di Pietro. Miał na sobie koszulkę z nadrukiem: "Pomigliano nas nie przekonuje". Jego przemówienie cytuje "Corriere della Sera": To ważny dzień dla całych Włoch, ale przede wszystkim dla Neapolu i Kampanii, gdzie toczy się zasadnicza rozgrywka o prawa. Mamy do czynienia z logiką przedsiębiorstwa, które chciałoby produkować niewolników. Politycy zgodzili się na to, ale ja się nie zgadzam.