Solidarna Polska i Porozumienie nie mają pewności, czy nowa umowa koalicyjna z PiS-em, zagwarantuje im atrakcyjne miejsca na listach wyborczych w kolejnych wyborach - dowiedział się nieoficjalnie nasz dziennikarz. Ta sprawa nie została ostatecznie rozstrzygnięta - odpowiadają politycy Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniejsze umowy regulowały tę kwestię.

Chociaż wszystko wskazuje na to, że spór w koalicji wygasa i rozwodu nie będzie, to - jak się okazuje - nie wszystkie szczegóły są już dograne.

Na razie nie wiadomo, czy PiS w nowej umowie koalicyjnej w ogóle zapisze wspólny start w wyborach z Solidarną Polską i Porozumieniem. Jak usłyszał nasz dziennikarz, najbardziej prawdopodobne jest ogólne stwierdzenie w tej sprawie - bez dokładnego podziału miejsc.

Przed zerwaniem rozmów z koalicjantami w ubiegłym tygodniu - to między innymi ta sprawa budziła najwięcej emocji. Jak ustalił wówczas Patryk Michalski były przymiarki, żeby trzy partie tworzyły wspólne listy w wyborach parlamentarnych, samorządowych i europejskich w 2023 i 2024 roku.

Według rządowych źródeł naszego reportera, ambicje koalicjantów były wówczas duże - rozmówca Patryka Michalskiego twierdzi, że Solidarna Polska i Porozumienie chciały nawet po 30 atrakcyjnych miejsc dla swoich polityków.

Po wywróceniu stolika, te ambicje nieco opadły - koalicjantów satysfakcjonowałby zapis, że wszyscy ich obecni parlamentarzyści, będą mieli zagwarantowany start - z tych samych albo nie gorszych miejsc. 

Gowin: Osiągnęliśmy 100-procentową zgodę

Znaki zapytania, które pojawiły się w trakcie rozmów między Porozumiem a PiS-em zniknęły, osiągnęliśmy 100-procentową zgodę co do tego, jak ma wyglądać rola Porozumienia w przyszłym rządzie - oświadczył w czwartek lider tej partii Jarosław Gowin. 

Zaznaczył, że przyszłe zmiany "to jest najgłębsza zmiana struktury rządu od 30 lat"Trzeba te zmiany przeprowadzić jak najszybciej, tak żeby przeciąć okres niepewności, to nigdy nie sprzyja w pełni sprawnemu funkcjonowaniu instytucji państwowych - powiedział Gowin.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Ziobro kontra Morawiecki. Co oznaczałoby wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu?

Kaczyński wicepremierem?

Dziś rano Ryszard Terlecki przyznał, że brany pod uwagę jest scenariusz, w którym Jarosław Kaczyński dołącza do rządu jako wicepremier. Według nieoficjalnych ustaleń, prezes PiS miałby objąć nadzorem trzy resorty: sprawiedliwości, obrony narodowej oraz spraw wewnętrznych i administracji.

Po tych zapowiedziach ruszyła fala komentarzy. Politycy Solidarnej Polski uważają, że Kaczyński w rządzie osłabiłby pozycję Morawieckiego, co byłoby na rękę Ziobrze, zaś politycy PiS przekonują, że pozycja premiera zostanie wzmocniona, jak nigdy dotąd - w końcu prezes Prawa i Sprawiedliwości zdecydowałby się "tylko" na wicepremierostwo.

Zjednoczona Prawica od ubiegłego tygodnia boryka się z poważnym wewnętrznym kryzysem. Obecnie konflikt zdaje się wygasać. Od kilku dni przy Nowogrodzkiej są prowadzone rozmowy na temat przyszłości Zjednoczonej Prawicy. Politycy jednak żadnych konkretów, dotyczących ustaleń podczas tych spotkań nie zdradzają. Kolejna taka rozmowa ruszyła dziś po godzinie 17.

Opracowanie: