Wielka Brytania zaostrza przepisy pandemiczne dla osób wjeżdżających do kraju. Od najbliższego poniedziałku nie wystarczy już negatywny wynik testu na koronawirusa uzyskany przed przekroczeniem granicy oraz licząca 10 dni kwarantanna na miejscu.

Podczas przymusowej izolacji w Wielkiej Brytanii trzeba będzie dwukrotnie podać się testom na koronawirusa - w drugim i ósmym dniu kwarantanny. Wykonanie testu trzeba będzie zarezerwować zanim przekroczy się terytorium Wielkiej Brytanii. Za test płaci osoba go wykonująca. Średnio może być to około 200 funtów.

Do przewoźnika należeć będzie sprawdzenie, czy pasażerowie przed wejściem na pokład samolotu czy promu, posiadają odpowiednią rezerwację na przeprowadzenie testu.

Kara z unikniecie pierwszego testu podczas kwarantanny wynosi tysiąc funtów, drugiego - dwa tysiące funtów.

Od poniedziałku zmienią się też zasady wjazdu do kraju dla Brytyjczyków, którzy wracać będą z 33 państw, gdzie występują niebezpieczne odmiany koronawirusa. Chodzi m.in. o rejony Afryki Południowej, Ameryki Południowej oraz o Portugalię.

Obywatele Wielkiej Brytanii oraz osoby rezydujące na Wyspach zostaną poddane przymusowej kwarantannie w hotelach. Koszt takiego pakietu to 1700 funtów. Rachunek będzie musiał zapłacić podróżny.

Osobom, które zatają wizytę w państwach podwyższonego ryzyka epidemicznego grozić będzie kara do 10 lat więzienia.

Ogłaszając nowe obostrzenia w brytyjskiej Izbie Gmin, minister zdrowia Matt Hancock przyznał, że są one drakońskie, ale z uwagi na zagrożenie w jakim znalazła się Wielka Brytania - są konieczne. Jeśli dodać do tego fakt, że z drobnymi wyjątkami, Brytyjczycy nie mogą wyjeżdżać za granice - takie podróże są de facto nielegalne - można zaryzykować stwierdzanie, że Wielka Brytania stała się w czasie pandemii twierdzą, trudną do opuszczenia i kosztowną do odwiedzenia.