Prawie 200 milionów złotych zostało wydanych przez kancelarię premiera niegospodarnie, nierzetelnie i niecelowo. Najwyższa Izba Kontroli przestawiła druzgocące wyniki kontroli zakupów w latach 2020-2021 środków ochrony indywidualnej w pandemii. Dotarliśmy do korupcjogennych mechanizmów podczas rządowych zamówień na maseczki czy kombinezony - dodaje NIK.

NIK przedstawiła wyniki kontroli dotyczącej zakupu środków ochrony indywidualnej w związku z przeciwdziałaniem Covid-19. Wynika z nich, że kancelaria premiera wydała niegospodarnie, nierzetelnie i niecelowo blisko 200 mln zł na zakup w latach 2020-2021 środków ochrony indywidualnej. 

Na konferencji zorganizowanej w związku z raportem dotyczącym tej kontroli p.o. dyrektora Delegatury NIK w Białymstoku Janusz Pawelczyk poinformował, że w związku z tym NIK skieruje zawiadomienia do prokuratury wobec osób, "których podpisy widnieją na dokumentach i które brały bezpośredni udział w całym procesie". 

To jest oczywiście pan premier Mateusz Morawiecki, to jest pan minister Jacek Sasin, szef Agencji Rezerw Strategicznych, ale również przedstawiciele spółek, którzy dopuścili się działania na szkodę akcjonariuszy - powiedział. 

Dodał, że w ocenie NIK materiał dowodowy zgromadzony w toku postepowania kontrolnego jednoznacznie wskazuje o zaistnieniu mechanizmów korupcjogennych.

Ministerstwo Aktywów Państwowych samo wskazało dwóm państwowym spółkom - KGHM-owi oraz Lotosowi podmioty, od których ma kupić środki indywidualnej ochrony, między innymi dla medyków. W poleceniu określono przedmiot zakupu oraz ceny. Zamówienia uzyskały dwa prywatne podmioty, które nie miały żadnego doświadczenia w tej branży. 

Los milionów Polaków, personelu medycznego został powierzony dwóm podmiotom. Jeden z podmiotów to dwuosobowa spółka, zarejestrowana na krótko przed transakcją, spółka, która zajmowała się sprzedażą środków kosmetycznych, m.in. pędzelków do makijażu - dodał Janusz Pawelczyk z NIK. 

Według prezes tej firmy, zlecenie na zakup środków ochrony indywidualnej dostała po tym, jak opublikowała post na portalu społecznościowym, w którym podała, że ma doświadczenie w imporcie produktów z rynków Azji Wschodniej.

Dalej w raporcie NIK czytamy, że dostarczane towary w większości nie spełniały wymogów bezpieczeństwa, a ich stosowanie zagrażało zdrowiu i życiu osób, które w ten sposób chroniły się przed wirusem.

Ustaliliśmy fakty, które niestety nie napawają optymizmem, a wskazują jednoznacznie na bardzo duże ryzyka i zagrożenia. Dodam tylko, że ani organy prokuratury poprzedniej, ani służb, ani też organy celne nie zweryfikowały tych wszystkich kwestii, do których dotarła Najwyższa Izba Kontroli - mówił Janusz Pawelczyk, twierdząc, że te instytucje utrudniały dodatkowo pracę kontrolerom.

Izba zapowiedziała kilka zawiadomień do prokuratury, między innymi na Mateusza Morawieckiego czy ministra Jacka Sasina.

Opracowanie: