Tour de France to właściwie ostatnia wielka impreza sportowa, która pierwotnie miała się rozpocząć w pierwszej połowie roku i nie została jeszcze przeniesiona. Media prześcigają się w poszukiwaniu informacji o nowym terminie Wielkiej Pętli. Tylko wczoraj poznaliśmy dwie rozbieżne koncepcje w tym zakresie. A kolarski kalendarz to przecież system naczyń połączonych.

Jedno się nie zmienia. Tegoroczny Tour de France ma się rozpocząć w Nicei a zakończyć w Paryżu. Na kluczowe pytanie "kiedy" ciągle nie ma odpowiedzi. Hiszpański "As" donosił, że wyścig ma ruszyć 1 sierpnia. Francuski "La Dauphine Libere" twierdzi, że start w Nicei jest planowany na 29 sierpnia. W obu wariantach impreza potrwa tyle co zwykle a więc trzy tygodnie.

Organizator wyścigu ani Międzynarodowa Unia Kolarska nie odnoszą się do informacji. Być może firma ASO zarządzająca Tour de France nie skończyła jeszcze negocjacji, a warto zauważyć z jak wieloma podmiotami trzeba przedyskutować zmianę terminu tak wielkiego wyścigu. Wystarczy wymienić władze miast, w których mają się rozpoczynać i kończyć poszczególne etapy.

Tour de France pierwotnie miał się rozpocząć 27 czerwca, ale ta data jest niemożliwa do utrzymania. Prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział zakaz organizowania imprez masowych do połowy lipca. Wyścig więc nie ruszy w terminie. W tej sytuacji światowy, kolarski kalendarz otwiera teraz Tour de Pologne planowany od 5 do 11 lipca.

Start Tour de France 1 sierpnia jak twierdziły hiszpańskie media, pozwoliłby zmieścić w tegorocznych planach także dwa pozostałe wielkie toury. Vuelta a Espana mogłaby się odbyć we wrześniu a Giro d’Italia w październiku. W tym tercecie karty rozdaje najważniejszy z nich - francuski wyścig. Firma ASO zarządza także hiszpańską Vueltą. Czy zatem w startowym kalendarzu zabraknie ostatecznie miejsca dla Giro? Dyrektor włoskiego wyścigu Marco Vegni cytowany przez dziennik "Marca" informował, że w tym roku uda się przeprowadzić każdy z tych wyścigów w zwykłym trzytygodniowym formacie.

Czy dżentelmeńska umowa zadziała, czy jesteśmy po prostu świadkami twardych negocjacji pomiędzy organizatorami wyścigów czy to po prostu sytuacja zmusza do takich rozwiązań? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Może wytęsknieni za rywalizacją kolarze mogliby rywalizować jednocześnie w dwóch wielkich tourach? A może jednak niektóre z nich trzeba będzie skrócić? Wątpliwości związane z kolarskim kalendarzem rosną, a zespoły liczą poważne straty.

Warto pamiętać, że chrapkę na jesienne terminy mają także wiosenne klasyki, które zostały odwołane w marcu czy kwietniu.

Opracowanie: