"Prezydent USA Joe Biden przekazał w niedawnej rozmowie premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, że jego planowana ofensywa w południowej części Strefy Gazy nie może wyglądać tak, jak jej pierwsza część" - donosi portal Axios. Biały Dom ma być "skrajnie zaniepokojony", że taki scenariusz dodatkowo pogłębiłby katastrofę humanitarną.

Jak pisze portal, podczas niedzielnej rozmowy przywódców Biden miał powiedzieć Netanjahu, że sposób, w jaki Izrael działał w północnej Strefie Gazy, tj. szeroka ofensywa za pomocą trzech dywizji pancernych i piechoty, "nie może zostać powtórzony w południowej części enklawy ze względu na miliony Palestyńczyków, którzy tam się znajdują".

Właśnie w południowej części Strefy Gazy znajduje się większość cywilów, którzy ewakuowali się ze strefy działań wojennych na północy.

Podobną opinię wygłosił rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby, który podczas briefingu stwierdził, że USA "nie popierają operacji na południu, dopóki Izraelczycy będą w stanie pokazać, że wezmą pod uwagę wszystkich uchodźców wewnętrznych w Gazie". Prezydent Biden napisał na Twitterze, że kontynuacja "terroru, przemocy, zabijania i wojny" będzie działać tylko na korzyść Hamasu.

Według Axios, Biały Dom jest "skrajnie zaniepokojony", że wznowiona ofensywa na południu spowoduje jeszcze więcej ofiar cywilnych i pogłębi kryzys humanitarny na terytorium.

Netanjahu miał odpowiedzieć amerykańskiemu prezydentowi, że działania na południu są konieczne, by zrealizować cel Izraela - tj. zniszczenie Hamasu. Dodał też, że na wstrzymanie wojny nie godzi się też izraelskie społeczeństwo.

Jak notuje portal Politico, choć Waszyngton naciska, by "działał skalpelem, a nie młotem, jak dotychczas", to nie jest jasne, w jaki sposób Izraelczycy mieliby ograniczyć liczbę ofiar konfliktu w obliczu warunków panujących w gęsto zaludnionej enklawie.