W ostatnich atakach na Strefę Gazy zginęło kilkudziesięciu członków Hamasu, w tym zastępca dowódcy sił rakietowych odpowiedzialny za ostrzał Izraela - poinformowała izraelska armia (IDF). Tymczasem premier Benjamin Netanjahu ostrzegł, że jeżeli Hezbollah zdecyduje się na dołączenie do wojny, Liban zostanie spustoszony. "Uderzymy z niewyobrażalną siłą" - mówił szef izraelskiego rządu, a wtórował mu jeden z ministrów.

Rzecznik IDF przyznaje, że naloty na Strefę Gazy stanowią przygotowanie do zbliżającej się inwazji lądowej. W niedzielę ataki z powietrza nasiliły się - zgodnie z zapowiedziami Daniela Hagariego z soboty. 

Zlikwidowano kilkudziesięciu bojowników Hamasu. Wśród nich znalazł się też Muhammad Katamash, zastępca dowódcy formacji wojsk rakietowych Hamasu, który był bezpośrednio odpowiedzialny za kierowanie ogniem rakietowym i artylerią w czasie trwającego konfliktu.

IDF działa z dużym rozmachem. "Times of Israel" informuje o schwytaniu w sobotę wieczorem członka oddziału Nukhba - formacji palestyńskich sił specjalnych - który próbował przedrzeć się przez granicę, by wrócić do Strefy Gazy. Wojskowi izraelscy przyznają, że był "wycieńczony" po dwóch tygodniach ukrywania się poza enklawą.

Oddziały Nukhba odegrały kluczową rolę w niespodziewanym ataku z 7 października. Dlatego też, jak przyznaje sam kontradmirał Hagari schwytanie i eliminacja członków grupy są "priorytetowe" dla izraelskich wojsk.

Netanjahu ostrzega: Konsekwencje dla Libanu będą niszczycielskie

Izrael nie ma pewności, czy Hezbollah stanowiący główną siłę polityczną w Libanie włączy się do wojny na pełną skalę. Benjamin Netanjahu zapowiedział jednak, że taki krok spotka się ze straszliwym odwetem dla całego Libanu.

Premier ocenił, że jeśli Hezbollah podejmie decyzję o włączeniu się do wojny, będzie to największy błąd w jego historii. "Okaleczymy go siłą, której nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić, a konsekwencje dla niego i państwa libańskiego będą niszczycielskie" - powiedział.

W jeszcze ostrzejszym tonie wypowiedział się minister gospodarki Izraela. Nir Barkat w wywiadzie udzielonym w sobotę, stwierdził, że jeśli Hezbollah zdecyduje się na otwarcie frontu na północy, Iran i Liban "zostaną starte z powierzchni ziemi".

Napięcie na północnej granicy Izraela rośnie od 7 października. Codziennie dochodzi tam do wymiany ognia. Izrael oskarża Hezbollah o dokonywanie ataków i odpowiada uderzeniami w posterunki organizacji w Libanie.

Według izraelskich mediów w ciągu ostatnich dwóch tygodni w potyczkach przygranicznych zginęło co najmniej 14 członków Hezbollahu.

Organizacja uznawana jest za silniejszą, lepiej zorganizowaną i finansowaną przez m.in. Iran. Hezbollah dysponuje największą niepaństwową armią świata. Od ataku Hamasu dwa tygodnie temu, pojawiają się obawy o udział libańskiej formacji w wojnie, co zmusiłoby Izrael do walki na dwóch frontach.