Kraje Unii Europejskiej chcą mieć możliwość przedłużenia kontroli na granicach w strefie Schengen nawet na dwa lata. Chcą tego zwłaszcza Niemcy i Austria, ale gdy Komisja Europejska da zielone światło, także inne kraje będą mogły wprowadzać takie kontrole. Europejscy politycy argumentują to rosnącą liczbą napływających uchodźców.

Kraje Unii Europejskiej chcą mieć możliwość przedłużenia kontroli na granicach w strefie Schengen nawet na dwa lata. Chcą tego zwłaszcza Niemcy i Austria, ale gdy Komisja Europejska da zielone światło, także inne kraje będą mogły wprowadzać takie kontrole. Europejscy politycy argumentują to rosnącą liczbą napływających uchodźców.
Kraje Unii chcą mieć możliwość przedłużenia kontroli na granicach w strefie Schengen /Barbara Gindl /PAP/EPA

Kraje UE zwróciły się dziś do Komisji Europejskiej o przygotowanie prawnych i praktycznych podstaw do przedłużenia kontroli, zgodnie z artykułem 26 kodeksu granicznego Schengen. Aktualnie tymczasowe kontrole graniczne mogą być wprowadzone tylko na ograniczony okres sześciu miesięcy. Jednak niespotykany napływ uchodźców, który zmusił kraje członkowskie do podjęcia takich kroków, na razie się nie zmniejszył - powiedział Dijkhoff po nieformalnym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Amsterdamie.

Przepis artykułu 26 kodeksu granicznego Schengen dopuszcza wprowadzanie kontroli na granicach wewnętrznych UE "w wyjątkowych okolicznościach, gdy ogólne funkcjonowanie obszaru bez wewnętrznej kontroli granicznej jest zagrożone w wyniku utrzymujących się poważnych niedociągnięć związanych z kontrolą na granicach zewnętrznych". Mogą one obowiązywać maksymalnie dwa lata.

Większość krajów uważa też, że przyszła europejska straż graniczna nie powinna interweniować bez zgody państwa przyjmującego.

W poniedziałek w Amsterdamie spotkali się ministrowie spraw wewnętrznych państw UE. Głównym tematem nieformalnego spotkania był kryzys, związany z napływem uchodźców, który skłonił niektóre państwa UE do wprowadzenia tymczasowych kontroli na granicach wewnętrznych w ramach strefy Schengen. W takich sytuacjach kontrole można wprowadzić na sześć miesięcy i mogą być przedłużone trzykrotnie. Oznacza to, że maksymalnie mogą obowiązywać dwa lata. 

Rada UE, czyli rządy państw członkowskich, może zalecić przywrócenie kontroli granicznych przez jedno bądź większą liczbę krajów. Jest to jednak krok podejmowany w ostateczności, gdy żadne inne środki nie są w stanie zażegnać poważnego zagrożenia dla strefy Schengen. Ewentualna decyzja w tej sprawie powinna zapaść najpóźniej w maju. Wówczas wygasną tymczasowe kontrole graniczne wprowadzone jesienią zeszłego roku przez Niemcy. Stąd poniedziałkowe uzgodnienia, by przygotować ramy prawne dla decyzji, która umożliwi utrzymanie tych kontroli.

Państwa krytykowane za nieskuteczną kontrolę granic, pozostaną w Schengen

Dyskusja o tym jest konsekwencją tego, co już dziś się dzieje. Chodzi o przygotowanie ram prawnych dla utrzymania tymczasowych kontroli granicznych - powiedział holenderski minister. Oprócz Niemiec kontrole graniczne utrzymują także Austria, Szwecja, Dania, Norwegia.

Dijkhoff zaznaczył, że ewentualne uruchomienie artykułu 26. kodeksu granicznego Schengen nie będzie mieć na celu tymczasowego wyłączenia ze strefy Schengen Grecji, krytykowanej za nieskuteczną ochronę granicy z Turcją. Nie rozmawialiśmy o artykule 26. w kontekście wykluczenia jakiegoś kraju, ale utrzymania wszystkich państw wewnątrz (strefy Schengen), podczas gdy nadal obowiązywać będą tymczasowe narodowe decyzje - powiedział.

Mariusz Błaszczak o ochronie unijnych granic

Według polskiego ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka, sytuacja na granicy grecko-tureckiej jest zła. Ja już po raz trzeci słyszę, że się poprawia, ale nie ma czynów za tymi słowami - powiedział Błaszczak. Zdaniem szefa resortu spraw wewnętrznych ważne jest zlikwidowanie czynników przyciągających kolejne fale migrantów do Europy. Taka zmiana powinna nastąpić w krajach zachodniej Europy, jeżeli chodzi o politykę azylową. Dopóki ci ludzie z Bliskiego Wschodu i Afryki będą przekonani, że mogą przyjechać do Europy i Europa ich przyjmie, ewentualnie rozlokowując ich w innych państwach, póty będą jechać do Europy  - ocenił.

Tematem obrad w Amsterdamie były także propozycje utworzenia europejskiej straży granicznej i przybrzeżnej. Jak poinformował Błaszczak, większość państw UE uważa, że wspólna straż nie powinna interweniować na problematycznym odcinku granicy unijnej bez zgody państwa przyjmującego. Bardzo się cieszę z tego, że pogląd rządu polskiego mówiący o tym, iż (...) wbrew woli państwa członkowskiego straż nie może się pojawić na jego terenie, zwycięża. Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że większość podzielała stanowisko polskie, że oczywiście trzeba pomagać (...), ale wyłącznie wtedy, gdy państwo - gospodarz sobie tego życzy, a nie w sytuacji, w której tego życzenia nie ma - powiedział Błaszczak.

Co dalej z europejską strażą graniczną?

Grudniowa propozycja Komisji Europejskiej zakłada, że w sytuacjach zagrożenia dla funkcjonowania strefy Schengen europejska straż graniczna i przybrzeżna mogłaby być rozmieszczana na problematycznym odcinku granicy UE, nawet bez zgody państwa przyjmującego.

Holenderski minister powiedział także, że w trakcie obrad panowało przekonanie, iż to kraje UE są w pierwszej kolejności odpowiedzialne za ochronę swych granic. Dlatego w przypadku problemów na odcinku zewnętrznej granicy UE, to przedstawiciele rządów państw członkowskich, czyli Rada UE powinna podejmować decyzję o ewentualnej wspólnej interwencji straży granicznej i przybrzeżnej.

Zgodnie z propozycją KE na bazie obecnie istniejącej unijnej agencji Frontex, odpowiedzialnej za zarządzanie granicami zewnętrznymi w UE, powstać ma silniejsza Agencja ds. Straży Granicznej i Przybrzeżnej, dysponująca stałym korpusem w liczbie co najmniej 1500 funkcjonariuszy, oddawanych w razie potrzeby do dyspozycji przez państwa członkowskie strefy Schengen.

Co to oznacza dla Polski?

Jak donosi korespondentka RMF FM w Brukseli, groźba wprowadzenia kontroli na polsko-niemieckiej granicy jest póki co nierealna. Przez Polskę nie biegnie szlak uchodźców, Niemcy dodatkowo zdają sobie sprawę z kosztów ekonomicznych. Kolejki tirów na granicy oznaczają problemy dla niemieckich firm, które mają swoje oddziały w Polsce.

(dp)