Zwrócimy pieniądze kibicom, którzy z powodów technicznych nie weszli na mecz Polska-Francja - zapowiada PZPN. Rzeczniczka Związku Agnieszka Olejkowska przyznaje, że bramki wejściowe na stadionie Legii nie odczytywały kodów kreskowych niektórych biletów. Przed bramkami tworzyły się gigantyczne kolejki. Zdezorientowani kibice docierali do swoich sektorów dopiero w drugiej połowie, a część z nich zrezygnowała z oglądania ostatnich minut meczu.

Jak opisują kibice, przed bramkami obiektu o mało nie doszło do tragedii, gdy setki, a nawet tysiące osób próbowały dostać się na stadion, a inni w tym samym czasie chcieli wydostać się sprzed bramek, które nie przyjmowały ich biletów. Nie mieliśmy jak się ruszyć: ani w jedną, ani w drugą stronę - opisuje Katarzyna, której udało się dostać na stadion przed pierwszym gwizdkiem. Wielu kibicom udało się wejść dopiero na drugą połowę.

Agnieszka Olejkowska z PZPN przyznaje, że system elektroniczny odrzucał część biletów jako nieważne. Komu starczyło cierpliwości, by drugi raz stać w kolejce, dostawał duplikaty. Była też grupa ludzi, która zrezygnowała z wejścia. Tym osobom na pewno zwrócimy pieniądze - zapewnia rzeczniczka.

Na Legię płynnie nie udało się wpuścić 30 tys. widzów. Na Stadion Narodowy ma wejść dwa razy tyle.