Jest szansa, że elektrycy pracujący na budowie stadionu na Euro 2012 we Wrocławiu, po świętach dostaną zaległe pieniądze. Firmy, które nie dostały wynagrodzenia od głównego podwykonawcy, otrzymają pieniądze bezpośrednio od wykonawcy generalnego. Chodzi o 800 tysięcy złotych.

Zobacz również:

IMTECH, główny podwykonawca instalacji na wrocławskim stadionie, wrócił dziś na budowę. Jednak tylko po to, by asystować przy odbiorach technicznych prowadzonych przez straż pożarną.

Elektrycy z dwóch firm, wynajętych przez IMTECH, nie dostają pensji od początku roku. W czwartek wykonawca odpowiedzialny za prace elektryczne i energetyczne na stadionie zerwał umowę z Max Boegl. Generalny wykonawca przekaże zaległe wypłaty, ale przerwane prace dokończą już inne ekipy. Są w tej chwili pilnie poszukiwane, bo budowa stadionu miała zostać zakończona do końca kwietnia. 11 maja stadion ma zostać oddany UEFA.

Niestety, nie ma już szans, by pieniądze wpłynęły na konta elektryków przed świętami. Po Wielkanocy generalny wykonawca ma przedstawić formę rozliczenia. Niewykluczone, że to, co dostaną małe firmy, zostanie potrącone z faktury dla głównego podwykonawcy – spółki IMTECH.

Bunt elektryków

Elektrycy przerwali wykonywane na wrocławskim stadionie prace w środę. Powiedzieli "dość", bo od początku roku nie dostają zaległych wynagrodzeń. Właściciel jednej z firm Zbigniew Frysztak powiedział, że nie może sobie pozwolić na prace charytatywne, bo zatrudnia setkę elektryków.

W czwartek rano elektrycy pikietowali przed bramą stadionu. Mieli ze sobą transparent "Gdzie są nasze pieniądze?". Codziennie dojeżdżam tu z Dzierżoniowa, nikt już nie chce mi pożyczać, co ja mam w domu powiedzieć? Jak święta zrobić? - skarżył się jeden z nich.