"Kuba będzie miał dwudniową przerwę w treningach, ale jego występ na Euro jest niezagrożony. Pod znakiem zapytania stanął jedynie jego udział w sobotnim meczu ze Słowacją" - poinformował dyrektor piłkarskiej reprezentacji Polski ds. kontaktów z mediami Tomasz Rząsa. Zawodnik Legii Warszawa nabawił się podczas treningu urazu mięśnia dwugłowego.

Obrońca trafił do szpitala w austriackim Lienz, gdzie na zgrupowaniu przebywa polska kadra, i został poddany badaniu rezonansem magnetycznym. Na szczęście okazało się, że uraz nie jest tak poważny, jak początkowo przypuszczano.

Od początku zapewniał zresztą o tym sam Wawrzyniak. Jak ustalił specjalny wysłannik RMF FM do Lienz Maciej Jermakow, piłkarz mówił tuż po badaniach, że uraz nie jest poważny i być może pojawi się już na piątkowym treningu. Trzeba było jednak wziąć poprawkę na ogromną chęć gry, przez którą mogło mu być ciężko obiektywnie ocenić sytuację, i poczekać na wyniki badań.

Boenisch też jest świeżo po kontuzji

Gdyby kontuzja Wawrzyniaka okazała się poważna, w kadrze pozostałby tylko jeden lewy obrońca - Sebastian Boenisch, który sam wrócił niedawno na boisko po wyleczeniu kontuzji. W minionym sezonie zagrał w barwach Werderu Brema tylko w czterech meczach, w sumie spędził na murawie 122 minuty.

Kilka dni temu zapewniał jednak, że po kłopotach nie ma już śladu. Obecnie wszystko jest w porządku. Dobrze znoszę ciężkie treningi na tym obozie, a to oznacza, że jestem już zupełnie zdrowy - mówił, dziękując przy okazji Franciszkowi Smudzie, który mimo długiej nieobecności na boisku powołał go do kadry. Miałem długą przerwę w grze, ale selekcjoner wie, co potrafię, i teraz muszę mu się odwdzięczyć. Ja też znam swoją wartość - podkreślał.

Pytany, czy nie odczuwa różnicy w porównaniu do innych kadrowiczów, odpowiadał: Oczywiście muszę zwrócić uwagę na to, jak będę się prezentował w sparingach. Na treningach nie widzę jednak żadnej różnicy.

Szczęsnego kontuzja wykluczyła z treningów w Arsenalu

Kłopoty ze zdrowiem miał również ostatnio bramkarz polskiej kadry i Arsenalu Londyn Wojciech Szczęsny. Jak przyznał, z powodu kontuzji barku nie trenował przez pięć ostatnich tygodni rozgrywek ligi angielskiej. Od poniedziałku do piątku przebywałem w pokoju medycznym, gdzie poddawany byłem zabiegom. To oczywiście odbiło się na mojej formie. W soboty dostawałem zastrzyki przeciwbólowe, aby być w stanie zagrać mecz. Po sezonie dostałem jasne zalecenie, że mam odpoczywać i nie nadwyrężać barku. Ból sam minął. Od dwóch dni trenuję na pełnych obrotach i nie czuję żadnego dyskomfortu - mówił we wtorek w Lienz. Urazu nabawiłem się przed meczem z Queens Park Rangers i początkowo na zastrzyku przeciwbólowym miałem zagrać tylko jedno spotkanie. Po dokładnych badaniach okazało się, że to jest tylko kwestia bólu i nic nie jest uszkodzone. Dlatego nie groziło mi, że kontuzja się pogłębi. Chodziło o to, czy w porę zdołam się wyleczyć do mistrzostw Europy. Zdawałem sobie sprawę z ryzyka, ale to klub płaci mi za granie w piłkę, a zakończenie sezonu na trzecim miejscu było priorytetem. Najważniejsze było dobro zespołu - dodał.

Kontuzji z polskim zespole obawia się również selekcjoner Franciszek Smuda. W specjalnym wywiadzie dla RMF24 przyznał wprost: Na nasz zespół to trzeba chuchać, dmuchać, żeby nikomu się nic nie stało. Jeżeli wiodący zawodnicy złapią kontuzję, to wyglądamy blado.