Dwa dni leczenia pacjenta z podejrzeniem zakażenia wirusem Ebola kosztowały ponad 17 tys. złotych. Szpital w Cieszynie nie dostał ani grosza, bo NFZ nie ma takiej procedury w swoim katalogu - donosi "Gazeta Wyborcza".

Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że jesteśmy przygotowani na przypadki eboli. Milczy jednak o tym, jak i kto zapłaci za opiekę nad chorym z podejrzeniem zakażenia.

Hospitalizację pacjenta z podejrzeniem eboli można rozliczyć w ramach procedury o symbolu S 55, czyli leczenia gorączki niewiadomego pochodzenia - zapewnia Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka NFZ. Kłopot w tym, że procedura S 55 wyceniona jest na 1,4 tys. złotych. Fundusz tyle zapłaci, o ile pacjent leżał w szpitalu co najmniej trzy dni. Pacjent w Cieszynie przebywał jednak tylko dwa dni. W takim wypadku, według Gołąbek, szpitalowi należy się 600 złotych.

Szpital Śląski nie dostanie nawet tyle. Chciał wykorzystać inną drogę i poprosił fundusz o indywidualne, czyli poza katalogiem, rozliczenie pacjenta z podejrzeniem eboli. Najpierw jednak czekaliśmy dwa tygodnie na faktury od dostawców, by móc przedstawić w NFZ dokładną sumę - mówi Jerzy Stanieczek, pełnomocnik dyrektora szpitala.

To czekanie szpital zgubiło. O zgodę na indywidualne rozliczenie trzeba bowiem starać się jeszcze w trakcie leczenia, a najpóźniej siedem dni po wypisaniu chorego - czytamy w "Wyborczej". Prawidłowe złożenie wniosku nie wiąże się z koniecznością przedstawienia dokumentów, np. faktur. Wniosek szpitala w Cieszynie zostanie odrzucony ze względów formalnych - tłumaczy Małgorzata Doros ze śląskiego NFZ.

Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu "Gazety Wyborczej".