Udostępniono kadry z zajść z początku lutego przed Sejmem. Posłowie PiS próbowali wprowadzić do gmachu parlamentu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Doszło do przepychanek. Upublicznienie dokumentów zapowiedział wczoraj Szymon Hołownia. Marszałek Sejmu stwierdził, że jest to konieczne, aby "nie było żadnych wątpliwości co do tego, co się pod Sejmem wydarzyło".

Jak zauważa dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, w kilku sytuacjach nie można mieć wątpliwości, że doszło do czynnego ataku na funkcjonariuszy.

Choćby w sytuacji, gdy Antoni Macierewicz chwyta rękę strażnika i wygina mu palce, by rozluźnić kordon wokół Kamińskiego oraz gdy obejmuje ramieniem szyję strażnika, a potem - niby w żartach - mówi do niego: "Jakbym próbował pana udusić - to bym udusił". To słychać na nagraniu, bo kamery na mundurach strażników rejestrują także dźwięk.

Na nagraniach widać, jak poseł Edward Siarka pcha komendanta straży marszałkowskiej tak energicznie, że strącił mu służbową czapkę.

Zostało także zarejestrowane, jak posłanka Małgorzata Gosiewska stojąc twarzą w twarz ze strażnikiem, odpycha go, uderzając w pierś oraz jak posłanka Agnieszka Górska pcha strażnika w krzaki. Widać pracującego jak w młynie rugby posła Jana Dziedziczaka i szarpiących strażników posłów Jerzego Polaczka i Jacka Boguckiego.

Na nagraniach słychać też jak wielokrotnie strażnicy mówią posłom PiS, że Wąsik i Kamiński mogą wejść do Sejmu, tylko najpierw muszą uzyskać jednorazowe karty wstępu w Biurze Przepustek.

Widać ponadto, jak komendant straży marszałkowskiej rozmawia z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i wyjaśnia swoje stanowisko. Panowie udali się na rozmowę; według przedstawionej relacji, prezes PiS miał przeprosić za to, jak potoczyły się wydarzenia przed Sejmem i powiedzieć, że "nie tak to miało wyglądać".

Z nagrań wynika, że część polityków PiS m.in. Ryszard Terlecki, czy Elżbieta Witek zachowywali się bardzo spokojnie. Terlecki uspokajał m.in. Antoniego Macierewicza.

Na spotkaniu z przedstawicielami Kancelarii Sejmu i straży marszałkowskiej - w odpowiedzi na pytania dziennikarzy - przekazano, że nagrania zostaną upublicznione, ale najpierw będzie czas, aby zapoznali się z nimi wskazani posłowie PiS oraz aby rozpatrzeć ewentualne odwołania. Na spotkaniu przekazano, że z materiałami zapoznał się jeden poseł - Jan Dziedziczak. Nie ma też informacji o złożonych odwołaniach ze strony ukaranych posłów.

Mediom przekazano screeny do publikacji z wydarzeń pod Sejmem. Straż marszałkowska rozmawia też z poszczególnymi strażnikami na temat ewentualnych zawiadomień do prokuratury. Obecnie nie ma decyzji z tej sprawie.

Kim są ukarani posłowie?

We wtorek po południu marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał, że będzie domagać się surowej kary dla posłów PiS, którzy naruszyli mir sejmowy. Później tego dnia, po posiedzeniu Prezydium Sejmu, wicemarszałek Monika Wielichowska poinformowała, że posłowie ci zostali ukarani odebraniem diety poselskiej na okres trzech miesięcy.

Ukaranych zostało 6 członków Prawa i Sprawiedliwości: Małgorzata GosiewskaEdward SiarkaJan DziedziczakAntoni MacierewiczJacek BoguckiJerzy Polaczek.

Szczególną uwagę funkcjonariuszy przykuł jeden poseł. Pan Antoni Macierewicz wykręcał palce strażnikom marszałkowskim, próbował podduszać i zakładać Nelsona strażnikowi - mówił marszałek Hołownia.

Zapytany przez reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego, czy szarpał strażników, Macierewicz odpowiedział: Pan sobie chyba żarty robi. Poseł zarzucił mediom manipulację.

Z decyzją Prezydium nie zgadza się również posłanka Gosiewska. Oczywiście, że nie przyjmuję tej kary. Z kolei kara spotka tych, którzy odpowiadają za niedopuszczenie parlamentarzystów do pracy - powiedziała członkini PiS-u.

Kto tak naprawdę szarpał się ze strażnikami?

Pierwotnie marszałek oraz Prezydium ukarało siedmiu posłów PiS-u. Wśród nich znalazła się posłanka Katarzyna Sójka.

W odpowiedzi Sójka w swoich mediach społecznościowych wezwała marszałka Sejmu do publicznego sprostowania przez niego słów na jej temat albo przedstawienia dowodów na to, że "szarpała, popychała lub podduszała" straż marszałkowską. Ponadto dodała, ż "w stosunku do mediów rozpowszechniających pomówienia za marszałkiem Hołownią", będzie "kierowała na drogę sądową sprawę o zniesławienie".

W środę rano marszałek Hołownia poinformował, że strażnicy, którzy analizowali nagrania, niewłaściwie zidentyfikowali osobę, która się na nich znajdowała: posłankę Agnieszkę Górską wzięli za posłankę Katarzynę SójkęDodał, że kara finansowa wobec Sójki zostanie wycofana.

"Siódmą osobą naruszającą tego dnia porządek i wdającą się w przepychanki ze strażą marszałkowską nie była posłanka Katarzyna Sójka, a posłanka Agnieszka Górska. Komendant osobiście przeprosi dziś panią poseł Sójkę. Prezydium Sejmu podjęło uchwałę o wycofaniu kary finansowej wobec pani poseł Sójki, sprawą ukarania pani poseł Górskiej zajmie się na kolejnym posiedzeniu" - podkreślono.

Centrum Informacyjne Sejmu poinformowało również w środę w komunikacie, że "Komendant Straży Marszałkowskiej przeprasza za wprowadzenie w błąd Marszałka Sejmu i Prezydium Sejmu w raporcie dotyczącym wydarzeń pod Sejmem 7 lutego".

Szamotanina przed Sejmem

Rano 7 lutego politycy PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik próbowali wejść do Sejmu w grupie z posłami partii Jarosława Kaczyńskiego.

Decyzją marszałka Hołowni, który uważa, że mandaty poselskie obu panów zostały wygaszone prawidłowo i zgodnie z prawem, grupę posłów miała zatrzymać straż marszałkowska. Zamknięto więc przed posłami drzwi do Sejmu, co poskutkowało licznymi przepychankami z funkcjonariuszami.

Zdaniem Hołowni niektóre z ataków to sprawa nadająca się dla prokuratury. Jednocześnie powiedział, że takie zawiadomienie nie zostanie wystosowane przez Kancelarię Sejmu.