Chodzą po swojej wsi zawsze w tym samym składzie, rozśpiewani w niezwykle kolorowych strojach i przepięknych barwnych czapkach. Odwiedzili też z kolędą nasze radio internetowe RMF 24. To grupa HERODY z Czajowic koło Krakowa. Rozmawiała z nimi Marlena Chudzio.

Na głowach mają przepięknie zdobione czapki, nie są to zwykłe nakrycia głowy. Przypominają krakowskie szopki zrobione z kartonu i staniolu, a umocowane są na zabytkowych strażackich hełmach. Do tego kolorowe błyszczące kostiumy, muzyczne instrumenty i ogromne poczucie humoru. W podkrakowskich Czajowicach w czas Bożego Narodzenia kolęduje grupa Herody.

Od lat święta spędzają w ten sam sposób. Po obiedzie ruszają na swoją wieś i wędrując od domu do domu, odgrywają scenki z przedstawienia, śpiewają kolędy i życzą dobrze gospodarzom. Herody z Czajowic to jedna z wielu grup kolędniczych działająca w Małopolsce. Choć święta Bożego Narodzenia to dla nich pracowity czas, to daje im to sporo radości.

Tradycja Herodów w Czajowicach sięga 1968 roku.

Kolędowali ich ojcowie i wujkowie, teraz kolędują oni. Mają nadzieję, ze przekażą role swoim dzieciom. Łukasz Buczek (Żyd), Łukasz Gacek (Marszałek), Michał Synowski (Król), Mateusz Synowski (Ułan) i Mariusz Baran (Turek) - to część kolędniczej grupy, która z dobra nowiną o Bożym Narodzeniu wpadła do studnia Radia RMF24. 

Ich przedstawienie nie przypomina zwykłych jasełek. Próżno szukać tam Maryi, Dzieciątka i Józefa. Jest za to Herod, Diabeł, Śmierć, Żyd, Ułan, Marszałek i Turek. Odgrywany jest sąd nad Herodem. Są pojedynki w jego obronie, ale ostatecznie wydany zostaje na niego wyrok za niecne postępki. To wszystko jest inscenizowane rymowanym tekstem i odgrywanymi scenkami, są też liczne przyśpiewki. Każdego domownika należy okolędować.

Tekst jest niełatwy, są w nim stałe elementy i odrobina miejsca na improwizację. Przed każdym Bożym Narodzeniem kolędnicy spotykają się na próby, choć tekst pamiętają już bardzo dobrze.

Powiemy w nocy o północy, ale ćwiczymy. I ja i koledzy jesteśmy w stanie powiedzieć całą role i role wszystkich po kolei postaci. Zaczynamy próby w połowie listopada.

To nie jedyne wyrzeczenie.

Wszyscy siedzą za stołami i świętują, a my świętujemy w inny sposób. Przez ostatnie lata był problem z pogodą. Musimy się wstrzelić, żeby nie padał deszcz po strojach i akordeonie. Nasze rodziny mają dużą wyrozumiałość. Inni mężczyźni pomagają przy świętach, a my jesteśmy na próbach - podkreślają kolędnicy.

Kolędowanie to także duża przygoda, choć mieszkańcy zazwyczaj przyjmują wyjątkowych gości chętnie.

Dawniej jeszcze w latach 90. było prościej o wejście do domu i cały występ. To jest okres zimowy, buty, śnieg, wiadomo wchodzi do domu dziewięciu chłopa. Przedtem było jakoś inaczej, teraz mają ludzie parkiety i cuda na kiju. A tak naprawdę, zdarzyło nam się nawet przy takim występie, gdy raz walczył Ułan z Turkiem obciąć żyrandol. Żeby było śmieszniej, gospodarz nie miał nic przeciwko temu, tylko zapalił świeczki i mówił, żeby występować dalej - opowiadają członkowie zespołu.

Dziś bez chodzenia po Herodach nie wyobrażają sobie Bożego Narodzenia. Podobnie jak mieszkańcy Czajowic, którzy nie wyobrażaja sobie świąt bez ich śpiewu, dzwoniacych przy strojach dzwoneczków i żartów. 

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.