Sąd Apelacyjny w Katowicach postanowił dziś zadać Sądowi Najwyższemu pytanie, które ostatecznie rozstrzygnie, czy trzeba będzie unieważnić dziesiątki tysięcy orzeczeń sądów - czy udział KRS w powołaniu sędziego sprawia, że taka osoba nie jest sędzią? To ostateczne doprecyzowanie wyroku Sądu Najwyższego sprzed tygodnia.

Postanowienie Sądu Apelacyjnego w Katowicach zapadło dziś podczas rozpoznawania sprawy cywilnej. Zagadnienie prawne, z jakim sąd zwraca się do SN zostało przedstawione tak:

Czy udział Krajowej Rady Sądownictwa, której skład ukształtowano w wyniku wyboru przez Sejm RP piętnastu sędziów w trybie określonym przepisami ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2018 r. poz. 3 ze zm.) w procesie powołania sędziego, będącego członkiem składu orzekającego, stanowi samoistną i wystarczająca przesłankę do uznania, że skład sądu jest sprzeczny z przepisami prawa w rozumieniu art. 379 pkt 4 k.p.c?

W czym rzecz?

W istocie więc katowicki sąd pyta, czy udział KRS w powołaniu sędziego sprawia, że jego udział w postępowaniu jest samoistną i wystarczającą przesłanką do uznania, że takie postępowanie jest nieważne. Wynika to wprost z treści przytoczonego artykułu 379 Kodeksu postępowania cywilnego, stwierdzającego nieważność postępowania "jeżeli skład sądu orzekającego był sprzeczny z przepisami  prawa  albo jeżeli w rozpoznaniu sprawy brał udział sędzia wyłączony z mocy ustawy".

Skutki

Twierdząca odpowiedź na tak postawione pytanie oznaczałaby więc nie tylko unieważnienie wszystkich nominacji sędziowskich, w których przygotowaniu uczestniczyła nowa KRS, ale tez konieczność unieważnienia wszystkich postępowań, w których tych kilkuset sędziów i asesorów wydawało jakiekolwiek decyzje. Ich liczbę można wyłącznie szacować, na dziesiątki tysięcy wyroków, orzeczeń, zarządzeń, postanowień itp.

Kiedy odpowiedź

Postanowienie katowickiego sądu zapadło dziś. Wymaga jeszcze uzupełnienia o uzasadnienie - i dopiero wtedy zostanie wysłane do Sądu Najwyższego. Tam trafi do Izby Cywilnej, gdzie - gdyby czekało na swoją kolejność - byłoby rozpatrzone za pół roku. Prezes Izby może jednak zarządzić zajęcie się sprawą wcześniej, opierając się na przepisie, mówiącym, że "W szczególnie uzasadnionych przypadkach Prezes Sądu Najwyższego kierujący pracą danej izby może zarządzić rozpoznanie sprawy poza kolejnością".

Sprawa, od której zależy status kilkuset orzekających wciąż sędziów i możliwe unieważnienie wydanych przez nich dotąd tysięcy orzeczeń wydaje się być takim właśnie przypadkiem.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kosztowne działanie Izby Dyscyplinarnej

ZOBACZ TAKŻE: Szef KRS: Wyrok Izby Pracy SN nie będzie miał żadnych realnych konsekwencji 

Opracowanie: