Po dziesięciogodzinnej burzliwej debacie sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka poparła minionej nocy przyjęcie projektu Prawa i Sprawiedliwości nowelizującego ustawy o Sądzie Najwyższym, Krajowej Radzie Sądownictwa, sądach i prokuraturze. Komisja poparła również niemal 40 poprawek: prawie wszystkie przyjęte poprawki zostały zgłoszone przez posła PiS Marka Asta, a tylko jedna przez Biuro Legislacyjne Sejmu. Żadna z poprawek opozycji nie zyskała natomiast aprobaty komisji. Teraz projekt nowelizacji trafi do drugiego czytania w Sejmie.

Przyjęty w nocy projekt przewiduje m.in., że Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego będzie wybierało i przedstawiało prezydentowi kandydatów na Pierwszego Prezesa SN niezwłocznie po obsadzeniu 2/3 stanowisk sędziów SN, a nie - jak obecnie - dopiero gdy obsadzone są niemal wszystkie stanowiska.

Zgodnie z jedną z zarekomendowanych poprawek, sędziowie Sądu Najwyższego, którzy skończą 65 lat po upływie trzech miesięcy i przed upływem 12 miesięcy od wejścia w życie ustawy, przechodzą w stan spoczynku wraz z upływem dwunastu miesięcy od wejścia ustawy w życie - chyba że złożą w tym terminie oświadczenie o woli dalszego orzekania w SN wraz z zaświadczeniem o stanie zdrowia, a prezydent wyrazi na to zgodę.

Komisja poparła także poprawkę zgłoszoną przez Biuro Legislacyjne Sejmu, która... zmienia tytuł noweli z "Ustawa o zmianie ustawy Prawo o prokuraturze oraz niektórych innych ustaw" na: "Ustawa o zmianie ustawy o Ustroju sądów powszechnych i niektórych innych ustaw".

Emocji nie brakowało...

Posiedzenie komisji miało burzliwy przebieg.

Posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej protestowali przeciwko treści proponowanych w projekcie zmian i przeciwko sposobowi jego rozpatrywania.

Przewodniczący komisji Stanisław Piotrowicz z PiS zgłosił z kolei wniosek - przyjęty oczywiście przez komisję - o ograniczenie czasu wypowiedzi przy rozpatrywaniu każdej zmiany do 3 minut dla każdego klubu. Wniosek ten został przyjęty przez obstrukcyjny charakter wypowiedzi posłów opozycji - podkreślał Piotrowicz.

W odpowiedzi poseł PO Borys Budka oświadczył, że Stanisław Piotrowicz "poniesie odpowiedzialność za to, co wyczynia w komisji".

Będzie pan ponosił odpowiedzialność za to, co pan wyczynia. Mogę panu obiecać, że prokurator w Polsce nie zawaha się przedstawić panu zarzutów. Pan zamienia parlament w cyrk. Nie zmyje pan hańby za to, co pan robi w tej komisji - mówił, zwracając się do Piotrowicza, Budka.

Wtórował mu partyjny kolega Robert Kropiwnicki: jego zdaniem, Stanisław Piotrowicz "niszczy polski Sejm i komisję sejmową".

Pan jest torpedą, która wywala polski proces legislacyjny, pan niszczy polski Sejm i komisję sprawiedliwości. To jest niedopuszczalne - mówił.

Stanisław Piotrowicz z kolei, odnosząc się do zachowania posłów opozycji, podkreślał, że "nie można anarchizować posiedzenia komisji".

Nie można wprowadzać działań o charakterze obstrukcyjnym. Do czasu, dopóki głos będzie nadużywany, będę trzymał dyscyplinę czasową - mówił, uzasadniając decyzję o skróceniu wypowiedzi posłów.

Przez pewien czas zresztą Piotrowicz wyłączał posłom mikrofon po 30 sekundach.

Nie ma sensu, żeby ktokolwiek odpowiadał na pytania, które zadajecie, a później w ogóle nie słuchacie - zwracał się do posłów opozycji.

Sejm ma służyć dyskusji, a nie przyklepywaniu tego, co pan minister przyniósł w teczce. Albo jesteście Sejmem i komisją, albo jesteście marionetkami - odpowiadał Robert Kropiwnicki z Platformy, a w podobnym duchu wypowiadała się Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanka Nowoczesnej: Sejm to debata.

Do jednej z uwag Biura Legislacyjnego Sejmu, dotyczącej aplikacji prokuratorskiej, odniósł się w czasie debaty Janusz Kopciński z departamentu legislacyjnego Ministerstwa Sprawiedliwości, towarzyszący wiceministrowi Łukaszowi Piebiakowi. My właśnie tę aplikację czynimy aplikacją uzupełniającą" - stwierdził, na co Gasiuk-Pihowicz odpowiedziała pytaniem: Czy to oznacza, że to pan napisał ten przepis?

Lewackie chamstwo robi chlew z komisji - oświadczyła, odnosząc się oczywiście do posłów PO i Nowoczesnej, posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.

Albo się pani uspokoi, albo wyleci stąd pani na zbity p.... Pani powinna stąd wylecieć w ciągu 5 minut. Dlaczego przewodniczący nic z tym nie zrobi - oburzał się Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.

Poseł PiS Marek Ast, pytany o autorstwo poprawek, które wniósł, wyjaśnił natomiast: Te, które ja składałem, składałem oczywiście w imieniu wnioskodawców. Tak jak projekt był poselski, tak i poprawki były poselskie. Ale w sposób oczywisty poprawki były uzgadniane z ministerstwem sprawiedliwości.

Zgłoszenie kilkudziesięciu poprawek w dniu rozpoczęcia prac nad projektem Ast uzasadniał m.in. uwagami zgłaszanymi przez opozycję. Jak powiedział, w nowelizacji "chodzi przede wszystkim o usprawnienie procedury wyboru Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, wyłaniania sędziów Sądu Najwyższego".

Kamila Gasiuk-Pihowicz komentowała z kolei, że "działania polityków PiS są podszyte strachem".

Za chwilę może się okazać, że Trybunał Sprawiedliwości wyda orzeczenie zabezpieczające, które uniemożliwiłoby wprowadzenie w życie ustawy o czystkach w Sądzie Najwyższym - stąd przyspieszone działania polityków PiS - podkreślała.

Jej zdaniem, celem ustawy jest właśnie "przyśpieszenie czystek w SN".

To już samo z siebie jest niekonstytucyjne. Sędziowie na mocy art. 180 są nieusuwalni, a ta ustawa chce wprowadzić dublerów prawidłowo wybranych sędziów SN. Obawiam się, że może sprowadzić na SN ten sam los, który spotkał Trybunał Konstytucyjny - mówiła.

Najprawdopodobniej konkurs na sędziów SN będzie czystą fikcją. Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że na biurku pana Jarosława Kaczyńskiego na Nowogrodzkiej już leży gotowa lista - stwierdziła Gasiuk-Pihowicz bez ogródek.

Po zakończeniu prac komisji Borys Budka z PO oświadczył, że przyjęty przez komisję "projekt zawiera tyle błędów, że nie sposób tego ocenić".

PiS nie wie sam, co uchwalił. Do projektu ustawy, który miał być doskonały, zgłoszono 30 poprawek, które zostały wręczone posłom na posiedzeniu komisji. Posłowie PiS-u sami nie wiedzą, nad czym głosowali - podkreślał.

To świadczy o tym, jak nisko upadł polski parlament, żeby kończyć obrady po 10 godzinach pracy nad projektem, który diametralnie różni się od tego, co było rano - skomentował Borys Budka.

Szef komisji z PiS Stanisław Piotrowicz niezmiennie wskazywał natomiast, że posłowie opozycji utrudniali prowadzenie obrad.

Jest to przykład na to, że opozycji chodzi o to, aby było tak, jak było: abyśmy nie zdołali przeprowadzić procesu legislacyjnego. Posłowie opozycji zadawali pytania, które nie miały żadnego znaczenia dla przyjętych rozwiązań. Robili wszystko, aby nie zdążyć z procedowaniem nad tą ustawą - stwierdził Stanisław Piotrowicz.

Drugie czytanie projektu zaplanowano dzisiaj o godzinie 09:00.

(e)