Szef komisji śledczej, badającej tzw. aferę hazardową, poinformował, że po świętach wielkanocnych przedstawi posłom projekt raportu z prac komisji. Mirosław Sekuła stwierdził, że już porządkuje materiały do opracowania projektu raportu, ale nie chciał mówić o tezach dokumentu. Opozycja uważa natomiast, że trzeba z tym poczekać do zakończenia przesłuchań.

Zgodnie z sejmową uchwałą, hazardowa komisja śledcza ma zakończyć pracę do końca kwietnia. Na sejmowych stronach internetowych jest dostępny harmonogram przesłuchań do 7 kwietnia, ale nie wyczerpuje on wszystkich wezwanych świadków. Nie uwzględnia np. terminu przesłuchania byłego pracownika Totalizatora Sportowego Marka Przybyłowicza i Rafała Wosika - dyrektora Departamentu Prawno-Kontrolnego w resorcie sportu.

Sekuła stwierdził jednak, że z przedstawieniem projektu raportu nie będzie czekał do wyczerpania listy świadków. Poinformował też, że po przekazaniu posłom dokumentu da im kilka dni na zapoznanie się z nim, a następnie nad projektem odbędzie się dyskusja.

Beata Kempa z PiS i wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz z Lewicy uważają jednak, że o pisaniu projektu raportu można zacząć mówić dopiero po przesłuchaniu świadków i przeanalizowaniu wszystkich dokumentów. Podobnego zdania jest Franciszek Stefaniuk z PSL.

Arłukowicz podkreślił, że komisja ma przed sobą jeszcze wiele pracy: przesłuchania świadków, być może zorganizowanie konfrontacji niektórych przesłuchiwanych, przeprowadzenie analizy dokumentacji. Panu przewodniczącemu od bardzo długiego czasu spieszy się do zakończenia prac tej komisji i to jest priorytetem jego działań - mówił poseł Lewicy.

W podobnym tonie wypowiadała się Beata Kempa. Jeszcze nie skończyliśmy przesłuchiwać świadków, nie mamy wszystkich wniosków dowodowych, więc uważam, że jest to kolejny element, który może wskazywać na to, iż (raport) ma być przygotowany byle jak, byle zakończyć sprawę, pozamiatać pod dywan. Tak to odbieram - komentowała. My na kolanie, byle jak i bez całokształtu materiału dowodowego na pewno się pod tym nie podpiszemy - dodała.