Przez dwie i pół godziny minister skarbu zeznawał przed hazardową komisją śledczą. Aleksander Grad powiedział, że wysłanie przez resort sportu rekomendacji dla kandydata na stanowisko członka zarządu Totalizatora Sportowego było działaniem niestandardowym. Minister pytany był m.in. o kandydaturę Magdaleny Sobiesiak na członka zarządu TS. Zapewnił, że nie zna Ryszarda Sobiesiaka ani jego córki.

Za córką Ryszarda Sobiesiaka miał lobbować Marcin Rosół - ówczesny szef gabinetu politycznego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. 26 czerwca 2009 r. Rosół wysłał do wiceministra skarbu Adam Leszkiewicza CV Magdaleny Sobiesiak, używając przy tym sformułowania "rekomendacja MSiT". Grad powiedział, że zna Marcina Rosoła. Jak dodał, poznał go podczas pracy w klubie parlamentarnym PO.

Według Grada, wiceminister Leszkiewicz poinformował go o dostaniu dokumentów córki Sobiesiaka. Poinformował mnie, że otrzymał e-maila od Rosoła i moja odpowiedź była taka, jaką przedstawił podczas przesłuchania przed komisją minister Leszkiewicz. Po prostu odesłałem to do procedury - powiedział minister.

Leszkiewicz zeznał w marcu przed komisją, że otrzymał od Rosoła CV Magdaleny Sobiesiak z rekomendacją. Ocenił przy tym, że było to działanie niestandardowe. Według niego, minister Grad, po tym jak przekazał mu on informację o e-mailu Rosoła, zareagował "bardzo krótko i bardzo prosto" - szef resortu skarbu miał powiedzieć, że jeśli będzie ogłoszony konkurs, to każdy może w nim wystartować.

Grad podkreślił, że był zwolennikiem rozwiązania, zgodnie z którym przedstawiciel resortu sportu lub osoba przez ten resort rekomendowana, zasiadałaby w Radzie Nadzorczej Totalizatora Sportowego. Jak zaznaczył, nie pamięta dokładnie, ale "chyba oficjalnie na piśmie" wystąpił do Ministerstwa Sportu o delegowanie swojego przedstawiciela do Rady Nadzorczej TS.

Powiedział, że nie zna Ryszarda Sobiesiaka ani jego córki. Nie wiedział też, że o znajomości Mirosława Drzewieckiego z biznesmenem branży hazardowej. Zaznaczył, że przed wybuchem tzw. afery hazardowej żaden z polityków PO nie rozmawiał z nim o składzie Rady Nadzorczej TS.

Aleksander Grad zeznał, że nowa umowa, którą Totalizator Sportowy podpisze z firmą GTech, będzie dla spółki korzystniejsza niż poprzednia, bo koszt obsługi produktów przez Gtech był za wysoki.

Podczas nowego postępowania, które właśnie się zakończyło w TS, usunięto z projektu nowej umowy wszystkie niekorzystne dla Totalizatora zapisy. Czterokrotnie ma to zmniejszyć koszty. W związku z tym roczne oszczędności z tego tytułu to jest 113 mln zł, a gdyby popatrzeć na umowę na dziesięć lat, to jest to 1,13 mld zł. W związku z tym minister skarbu państwa i obecny zarząd odrobił swoją pracę, jak należy - powiedział. Minister skarbu podkreślił, że poprzednia umowa z GTech była tak skonstruowana, że TS wprowadzając na rynek nowe gry, zmuszony był do korzystania z usług tej firmy,

W analizie CBA z 2007 r. na temat prac nad ustawą hazardową w czasie rządów PiS napisano, że na zmianach w ustawie o grach, które umożliwiłyby Totalizatorowi Sportowemu organizowanie wideoloterii, najbardziej skorzystałaby właśnie GTech. Według dokumentu, wynikać to miało z zapisów niejawnej umowy między tą spółką a TS, w świetle których państwowy monopolista byłby zmuszony z korzystania z oprogramowania i urządzeń dostarczanych przez GTech.