"Powątpiewam w to, co się tam wydarzyło, bo słuchając specjalistów od broni, dochodzę do wniosku, że takie przypadkowe spowodowanie wybuchu jest raczej niemożliwe" - mówił w internetowym radiu RMF24 o wybuchu granatnika w biurze Komendanta Głównego Policji były szef MSWiA Janusz Kaczmarek.

Trwa prokuratorskie śledztwo w sprawie wybuchu w Komendzie Głównej Policji. Chodzi o tajemniczy i niebezpieczny incydent z granatnikiem podarowanym komendantowi Jarosławowi Szymczykowi na Ukrainie. Komendant twierdzi, że jedynie przekładał otrzymany prezent na półce (podarunkiem zgodnie z twierdzeniem strony ukraińskiej miał być zużyty i bezpieczny granatnik), gdy ten nagle wybuchł. 

Co tak naprawdę wydarzyło się w KGP? To pytanie na antenie internetowego radia RMF24 Tomasz Terlikowski zadał byłemu ministrowi spraw wewnętrznych Januszowi Kaczmarkowi. 

Cytat

To jest pytanie do prokuratury, która powinna być na miejscu od razu, pierwszego dnia. I to nawet nie jeden prokurator, ale zespół prokuratorów, którzy powinni prowadzić przesłuchania, powinni dokonywać oględzin, mieć zrzuty z monitoringu, czyli prowadzić typowe śledztwo, jakie prowadzi się, gdy sprawa dotyczy funkcjonariusza policji i to takiej rangi
- podkreślał Kaczmarek.

Natomiast w oparciu o liczne przekazy medialne, w oparciu o również wypowiedzi osób, które znają się na broni (w szczególności na granatnikach) raczej powątpiewam w to, co się tam wydarzyło (zgodnie z oficjalnymi informacjami). Bo słuchając specjalistów od broni dochodzę do wniosku, że takie przypadkowe spowodowanie wybuchu jest raczej niemożliwe - podkreślał.  

Jak zauważył dziennikarz RMF FM Tomasz Terlikowski tego typu granatniki są cały czas używane przez żołnierzy ukraińskich i gdyby wybuchały przypadkowo, to raczej byśmy o tym słyszeli. Były minister spraw wewnętrznych zgodził się z tą opinią, dodając: 

Proszę zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Ten granatnik przebył drogę Ukraina - Polska, następnie przeniesienie do gabinetu. To też w jakiś sposób powoduje różnego rodzaju wstrząsy, perturbacje. A zatem nie sądzę, żeby zwykłe przesunięcie, przestawienie na półce spowodowało tak daleko idące skutki. I tak mamy szczęście, że nie doszło do (jak to wskazują specjaliści) pełnego uzbrojenia i spowodowania jeszcze większej katastrofy - podkreślił były szef MSWiA.

Gość radia RMF24 był też pytany, czy zgadza się ze stanowiskiem prokuratury zgodnie, z którym komendant Szymczyk dostał status pokrzywdzonego. 

Uważam, że na tym etapie rola komendanta powinna być rolą przynajmniej nieokreśloną, bo dopiero wykonanie czynności procesowych da odpowiedź, czy jest to rola pokrzywdzonego. Oczywiście subiektywnie komendant może być pokrzywdzony, przecież odniósł jakieś obrażenia, ale procesowo dopiero ta rola powinna być ukształtowana po zgromadzeniu materiału dowodowego - mówił.

A proszę zwrócić uwagę, mamy do czynienia z potencjalnie możliwymi, licznymi przestępstwami - jak chociażby przywiezienie tej broni bez zezwolenia, posiadanie broni bez zezwolenia, czy też spowodowanie (poprzez doprowadzenie do wybuchu) w formie nieumyślnej, ale jednak, możliwości sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy.

Cytat

W starym kodeksie karnym wskazywało się na takie pojęcia jak lekkomyślność i niedbalstwo. A zatem należałoby najpierw sprawdzić, czy z tą lekkomyślnością, niedbalstwem, naruszeniem pewnych reguł ostrożności mamy do czynienia, czy też nie
- mówi były minister spraw wewnętrznych.

Czy wystarczy powiedzieć: ja nie miałem świadomości, że to jest broń? Gdyby to było takie łatwe, to byśmy nie mieli licznych przestępstw, gdzie ktoś wykopał coś z ziemi co ma co najwyżej zdolność muzealną, a nie bojową, a jednak stawia się tej osobie zarzuty - zaznaczył Kaczmarek.  

Posłuchaj całej rozmowy:

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.