Stany Zjednoczone i Wielka Brytania wysłały do Iraku grupę swoich tajnych inspektorów w poszukiwaniu broni masowego rażenia - pisze dzisiejszy brytyjski dziennik "The Guardian".

Na tydzień przed rozpoczęciem wojny inspektorzy założyli swoja bazę w Kuwejcie - donosi gazeta, dodając, iż informacje te ujawnił jeden z byłych inspektorów rozbrojeniowych ONZ, który opuścił Irak w 1998 roku. Jak dotychczas tajni inspektorzy nie znaleźli żadnego śladu broni masowego rażenia.

Tymczasem już tylko Tikrit - miasto rodzinne Saddama Husajna - pozostaje w rękach upadającego reżimu. Wczoraj rano złożył broń cały 5. korpus irackiej armii, który miał bronić Mosulu, największego miasta w północnym Iraku. Zanim weszły tam oddziały kurdyjskie oraz amerykańskie jednostki specjalne, doszło do rabunków i samosądów.

Zobacz również:

Do podobnych rabunków i aktów agresji dochodzi także w innych dużych miastach Iraku, mimo obecności wojsk koalicji. Przedstawiciele Pentagonu nie zgadzają się jednak z opinią, że siły amerykańsko – brytyjskie nie potrafią powstrzymać anarchii.

Sekretarz obrony Donald Rumsfeld twierdzi, że sytuacja w Iraku jest nieuniknionym rezultatem nagłego obalenia długoletniej tyranii. To przecież normalne w okresie takiej transformacji. W każdym kraju, gdzie obalono dyktaturę, widzieliśmy tego rodzaju nieporządek - przekonywał Rumsfeld.

Aby pomóc w przywracaniu ładu w Bagdadzie, Amerykanie zamierzają wysłać do miasta około 1200 policyjnych konsultantów i ekspertów sądowych. Informację taką przekazał Departament Stanu USA. Pierwsza grupa 26 ekspertów pojawi się na miejscu już wkrótce - zapowiedział rzecznik departamentu Stanu USA Richard Boucher.

FOTO: Archiwum RMF

08:00