Do prowadzonej przez Stany Zjednoczone kampanii przeciwko terroryzmowi, Czesi skierują jednostkę obrony chemicznej. W operacji weźmie udział około trzystu żołnierzy, w tym 160 "chemików".

W imieniu amerykańskiej administracji z prośbą o oddelegowanie jednostki chemicznej wystąpił dziś do premiera Milosza Zemana ambasador USA w Pradze Craig Stapleton. Szef czeskiego rządu wyraził zgodę. Agencja CzTK napisała, że Czesi "wyraźniej włączą się w ten sposób w kampanię przeciwko terroryzmowi, która rozpoczęła się po 11 września". Minister obrony Jaroslav Tvrdik i szef sztabu armii Jirzi Sedivy poinformowali później, że w operacji antyterrorystycznej weźmie udział około 300 czeskich żołnierzy. Potwierdzili też, że USA poprosiły o jednostkę z Liberca.

Elitarna jednostka chemiczna z Liberca wchodzi w skład jednostek szybkiego reagowania NATO i cieszy się bardzo wysokim uznaniem. W czasie wojny w Zatoce Perskiej żołnierze z tej jednostki jako jedyni wykryli skażenie terenu bronią chemiczną uzytą przez Irak. Na razie Sojusz Północnoatlantycki wykorzystywał w akcji przeciwko terrorystom czeski samolot transportowy Tu-154, który na początku tego tygodnia przewoził sprzęt i żołnierzy między krajami Europy Zachodniej. Już na początku października Milosz Zeman w telewizyjnym wystąpieniu zapowiedział, że Czechy chcą się włączyć do walki z terroryzmem w sposób faktyczny. Szef rządu zaproponował wtedy oddelegowanie do kierowanych przez Amerykanów operacji szpitali polowych i właśnie specjalistów z jednostek obrony chemicznej.

20:40