Koszykarki z Krakowa i Gdyni rozegrają dziś rewanżowe mecze 1/8 finału Euroligi. Wiślczaki mają realne szanse na awans, gdynianki po sromotnej klęsce w Moskwie grają już chyba tylko o honor.

Wiślaczki w pierwszym meczu pokonały na własnym parkiecie MiZo Pecs 80:53 i dziś w meczu wyjazdowym będą faworytkami. Wygrana da im awans do ćwierćfinału. Zwycięstwo nie musi przyjść łatwo, bo w Pecsu o gorącą atmosferę postarają się miejscowi kibice, a nie od dziś wiadomo, że wsparcie fanów potrafi przenosić góry. Możliwe, że do gry po wyleczeniu urazu wróci Anna Wajda – liderka węgierskiej drużyny. Zawodniczki z Krakowa na Węgry poleciały czarterem i już wczoraj trenowały w miejscowej hali niemal w pełnym składzie. Jedynie Anna Wielebnowska nie jest w pełni sił.

W Gdyni Lotos zmierzy się ze Spartakiem Moskwa, ale po porażce 49:98 trudno przypuszczać, że gdynianki będą w stanie ograć rosyjski zespół. W pucharowej rywalizacji trafiliśmy na bezsprzecznie najlepszą drużynę Europy, która ma w swoim składzie nie tylko kilka gwiazd światowego basketu, ale także bardzo wartościowe rezerwowe. Spartak znowu jest głównym kandydatem do wywalczenia trofeum - uważa trener Lotosu Jacek Winnicki.

W Moskwie polski zespół wysoko przegrał, choć na początku sensacyjnie prowadził 10:0.

Dostaliśmy prawdziwą lekcję koszykówki. Uważam jednak, że z każdej, nawet tak wysokiej porażki, można wynieść określone korzyści. Jeszcze nigdy Lotos, po ostatnich roszadach w zespole, nie miał okazji rywalizować w Eurolidze w tak młodym składzie. Przecież Olivia Tomiałowicz i Marta Jujka przebywały we wtorek na parkiecie około 30 minut. Nasze dziewczyny mogły sprawdzić się na tle najlepszych koszykarek na świecie. Sam byłem pod wielkim wrażeniem, kiedy zobaczyłem jak na rozgrzewce Sylvia Fowles włożyła piłkę do kosza niczym mężczyzna - ocenił szkoleniowiec.