To niezwykła historia miłości ludzi do zwierząt. Ukraińska rodzina uciekająca przed wojną zabrała ze sobą swojego starszego, dużego psa. 17 kilometrów przed granicą z Polską zdecydowali się iść pieszo. Kiedy pies nie miał już sił - upadał. Właściciel brał go wtedy na ramiona i niósł.

Alisa mieszkała w jednej z wsi oddalonych o ponad 100 km od Kijowa. Gdy uciekali przed wojną autem, jechało ich dziewięcioro. W środku byli: ona i siostra, ich dwaj mężowie, mama Alisy i czworo dzieci. Zabrali ze sobą także dwa duże psy. Nazywają się Kolt i Pulya. Ta ostatnia ma 12 i pół roku. Niedaleko granicy z Polską było bardzo dużo samochodów. Ostatnich 17 km do granicy rodzina postanowiła pokonać pieszo. Suczka Pulya szła z trudem i co jakiś czas upadała.

Zatrzymywałam dużo samochodów jadących w stronę granicy i prosiłam o pomoc. Tłumaczyłam, że pies jest stary i  przewraca się. Wszyscy radzili nam, żebyśmy go zostawili, jeśli nie możemy z nim iść. Mówili - to tylko pies. Ale dla nas to część naszej rodziny - mówi Alisa.

Jej mąż Dmytro nosił więc czasami psa na swoich ramionach i tak dotarli do granicy. Kobieta jest teraz bezpieczna z rodziną i psami w Warszawie. Mąż musiał wrócić do kraju ogarniętego wojną. Nie mogł opuścić Ukrainy ze względu na swój wiek i rozkaz mobilizacyjny.

Opracowanie: