"Jeśli powstanie zespół ekspertów lotniczych do wyjaśniania opinii publicznej kwestii związanych z katastrofą smoleńską, to będzie mógł liczyć na pomoc szefa rządu" - powiedział Donald Tusk. Tak skomentował pomysł byłego przedstawiciela komisji Jerzego Millera badającej katastrofę smoleńską.

W ubiegłym miesiącu Maciej Lasek, były członek kierowanej przez Jerzego Millera komisji badającej katastrofę smoleńską, a teraz przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych powiedział, że warto byłoby zastanowić się nad powstaniem zespołu, który mógłby analizować i weryfikować pojawiające się hipotezy na temat przyczyn katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem. Uważam, że to jest bardzo dobra inicjatywa, aby ludzie kompetentni, nie tylko członkowie komisji, tworzyli taki zespół permanentnego reagowania po to, żeby wyjaśniać - powiedział premier. Jak dodał, chodzi o tłumaczenie opinii publicznej, "jak bałamutne czasami tezy są formułowane w oparciu o kompletnie fałszywą interpretację faktów albo zupełnie bez związku z faktami". Jeżeli zespół powstanie, to w "sensie organizacyjnym" będzie mógł liczyć na pomoc szefa rządu. Tych kilkunastu niezwykle zaangażowanych, zupełnie poza polityką ludzi, specjalistów, byłych pilotów, którzy pracowali w komisji Millera i którzy z najlepszą wolą i najlepszą wiedzą - to są najlepsi fachowcy w Polsce - ustalali przyczyny katastrofy smoleńskiej, byli każdego dnia właściwie obrażani, a ich kwalifikacja, ich ustalenia były kwestionowane w sposób czasami przekraczający wszystkie granice - powiedział Donald Tusk. Jak podkreślił, eksperci mają nie tylko prawo, jak i obowiązek, "aby Polakom cierpliwie każdego dnia tłumaczyć, szczególnie w tych najbardziej radykalnych przypadkach, absurdalność niektórych zarzutów czy fantasmagorii".

Zespół tak, rządowa komisja nie

Pytany o szczegóły, premier powiedział, że zadaniem zespołu nie byłoby kontynuowanie pracy komisji Millera. Oczywiście nie ma mowy o powołaniu jakiejś rządowej komisji - zaznaczył.
Pod koniec grudnia Maciej Lasek mówił, że eksperci oczekują w tej sprawie na ekspertyzy prawne. Czekamy na opinię prawników, którzy mają zatwierdzić tryb działania komisji oraz zezwolić na dostęp do dokumentów. Mam nadzieję, że zaczniemy działać w połowie stycznia - zadeklarował. Jak wyjaśnił Lasek, analizy prowadzą prawnicy z kancelarii premiera. Podkreślił, że członkowie komisji Jerzego Millera zostawili temat katastrofy smoleńskiej na niemal półtora roku. Tyle minęło od publikacji raportu końcowego. Najwyższy czas zakończyć tę całą debatę i ocenić te wszystkie hipotezy, które wyrosły w zasadzie w dużej mierze na naszym milczeniu - powiedział Lasek. Tłumaczył, że zgodnie z przepisami komisja badająca katastrofę smoleńską została rozwiązana zaraz po zakończeniu badania, a jej materiały trafiły do archiwum. Dlatego - jak dodał - wypowiedzi członków komisji Millera opierają się tylko na raporcie, ale nie są oni w stanie przygotować szerszej odpowiedzi na pojawiające się pytania lub hipotezy, bo nie mają dostępu do materiałów. Lasek - zastrzegając, że nie jest prawnikiem - mówił, że wśród pomysłów są takie, by zespół mógł działać przy KPRM, MON, Senacie lub pod patronatem prezydenta.O pomyśle powołania takiego zespołu miał też rozmawiać z kilkunastoma członkami komisji Millera, zarówno cywilami, jak i wojskowymi.