20 grudnia kancelaria Wierzbowski Eversheds złoży w imieniu swoich klientów pozew zbiorowy przeciwko BRE Bankowi - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Będzie to pierwszy w Polsce pozew zbiorowy przeciwko bankowi. Sąd ma orzec, czy BRE Bank złamał warunki umowy na kredyty hipoteczne z tzw. starego portfela.

Takie kredyty mają 24 tysiące osób. Do pozwu może przystąpić 650 z nich. Ile ostatecznie zdecyduje się działać wspólnie, będzie wiadomo 19 grudnia, bo do tego czasu kancelaria przyjmuje wnioski od poszkodowanych. Chętnych najwyraźniej nie brakuje, skoro kancelaria zdecydowała się na obniżenie stawki pobieranej od klientów z 1,5 tys. zł do 1 tys. plus 22 proc. VAT.

Cała historia zaczęła się z początkiem kryzysu, w końcu 2008 roku, kiedy złoty zaczął gwałtownie się osłabiać, tracąc do franka szwajcarskiego nawet 30 proc. Wszyscy klienci posiadający kredyty we frankach odczuli boleśnie wzrost rat. Wówczas też wyszło na jaw, że klienci mBanku i MultiBanku (marki detaliczne BRE Banku) z tzw. starego portfela, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne we frankach do połowy 2006 r., mają szczególnie niekorzystne zapisy w umowach. Dotyczy to 24 tysięcy osób.

W umowach tych z jednej strony określono stawki oprocentowania kredytów, z drugiej - zapisano, że ostateczną decyzję o wysokości oprocentowania podejmuje zarząd banku. W dodatku, w przeciwieństwie do praktyki stosowanej w innych instytucjach finansowych, umowy w BRE nie precyzowały, jaką część tego oprocentowania stanowi marża. W konsekwencji - jak twierdzą klienci - gdy LIBOR 3M dla franka rósł, to zarząd BRE Banku szybko podnosił ratę kredytu, ale gdy spadał, to bank jej nie obniżał albo obniżał mniej, niż wynosił spadek stawki LIBOR.

Kancelaria Wierzbowski Eversheds zdecydowała się reprezentować klientów w pozwie zbiorowym przeciwko BRE Bankowi po przeanalizowaniu 22 umów o kredyt hipoteczny waloryzowany kursem franka. Podstawą pozwu jest ustawa z 17 grudnia 2009 r. o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym, która weszła w życie 19 lipca tego roku.

Jeszcze nie zapadła decyzja, czy pozew wpłynie do sądu w Warszawie, gdzie ma siedzibę BRE Bank, czy w Łodzi, gdzie mieszczą się siedziby mBanku i MultiBanku. Wybrany zostanie ten sąd, który ma mniejsze obłożenie. Chodzi o jak najszybsze rozpatrzenie pozwu, choć kancelaria uprzedza klientów, że sprawa toczyć się może nawet dwa lata.

Sąd ma orzec, czy BRE Bank faktycznie nie obniżał oprocentowania, gdy spadała stawka LIBOR 3M i w ten sposób naruszał warunki umowy z klientami.

BRE Bank nie chce komentować pozwu, dopóki nie zostaną mu przedstawione konkretne zarzuty. W swym oświadczeniu przekazanym "Dziennikowi Gazecie Prawnej" bank stwierdza jedynie, że oprocentowanie kredytów z tzw. starego portfela zależne jest od rzeczywistych kosztów pozyskania franka na rynku. - Jak do tej pory żaden sąd ani UOKiK nie zakwestionował działania banku wynikającego z zapisów umowy - napisał Piotr Rutkowski, p.o. rzecznika BRE Banku.

Równocześnie bank od ponad roku składa klientom propozycję zmiany starych umów na nowe, oparte na stałej marży, powiększonej o wartość stawki LIBOR 3M dla franka. Obecnie marża ta wynosi 2,5 - 2,7 proc. Do tej pory nowe umowy podpisały 4 tys. klientów. Ale osoby, które zdecydowały się na pozew zbiorowy, uważają, że to stawka zbyt wysoka, gdyż marże dla franków w czasie, gdy zaciągały kredyty, nie przekraczały 1,5 proc. Liczą, że BRE się ugnie, zejdzie z marży i wypłaci odszkodowania.