Prokuratura wyjaśnia okoliczności wypadku w elektrowni Kozienice na Mazowszu. Podczas prac remontowych prowadzonych wewnątrz komina, zerwała się platforma z czterema pracownikami. Wszyscy zginęli. Ciała trzech ofiar znaleziono od razu. Czwartą osobę udało się namierzyć dzięki kamerze termowizyjnej. Niestety już nie żyła.

Platforma, na której znajdowały się cztery osoby, runęła z wysokości około 200 metrów podczas prac rozbiórkowych jednego z kominów elektrowni w Kozienicach.

Ofiary tej tragedii, to osoby, które wykonywały prace remontowe wewnątrz komina. Według strażaków pracujących na miejscu to pracownicy firmy zewnętrznej wykonującej prace dla zakładu. Prawdopodobnie zerwały się liny na których podwieszona była platforma. Konstrukcja razem z czterema osobami spadła na dno komina. Ma on średnicę około 28 metrów. Trzy ciała zlokalizowano bardzo szybko. Czwarte udało się znaleźć za pomocą kamery termowizyjnej. Akcja ratownicza została zakończona. Teren został przekazany policji i prokuratorom. My zakończyliśmy działania. Mamy informacje od pracowników, że na platformie pracowały cztery osoby - powiedział reporterowi RMF FM Krzysztof Zyzek komendant kozienickiej straży pożarnej. 

Ofiary wypadku to robotnicy dwóch firm: jedna jest ze Zgorzelca. Mężczyźni pracowali przy przebudowie komina, który ma zostać obniżony. Dyrekcja elektrowni w Kozienicach zapewnia, że udzieli pomocy krewnym ofiar.  Na razie jednak nie zapadła decyzja o wsparciu finansowym. Wiceprezes elektrowni Grzegorz Mierzejewski poinformował jedynie, że przy sztabie kryzysowym pracują psychologowie z których usług rodziny i bliscy będą mogli skorzystać. Otoczymy rodziny pracowników tej firmy zewnętrznej troskliwą opieką a w szczególności opieką psychologiczną - dodaje Mierzejewski.

Na razie niewiele wiadomo nic o okolicznościach wypadku. Wyjaśnia je radomska prokuratura okręgowa. W toku postępowania będzie wyjaśniane m.in., czy doszło do naruszenia obowiązków BHP i narażenia pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w następstwie czego nastąpił skutek śmiertelny, a jeśli tak, to kto ponosi za to winę - powiedziała rzeczniczka prokuratury Małgorzata Chrabąszcz. Dla bezpieczeństwa prowadzących akcję, prokurator prowadzący śledztwo, w porozumieniu z powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego, podjął decyzję o zawieszeniu działań do czwartku rano. Z platformy, która się urwała, pozostały wiszące w kominie ciężkie, stalowe liny. Mogłyby one zagrozić osobom schodzącym do wnętrza komina po ciała ofiar - tłumaczy rzeczniczka. 

W czwartek zapadnie decyzja co do wyboru jak najbezpieczniejszego sposobu wyciągania ciał na zewnątrz. Na miejscu pojawi się też biegły, który oceni stan komina.

Elektrownia "Kozienice" zmieniła nazwę na ENEA Wytwarzanie w maju 2012 r. Zakład składa się z 10 wysokosprawnych bloków energetycznych o łącznej mocy 2908 MW i ma około 8-proc. udziału w produkcji energii elektrycznej w Polsce.

ug