Niespodziewanie rozgorzała bitwa pomiędzy Francją i Holandią o dwa arcydzieła Rembrandta warte 160 milionów euro. Obrazy miały zostać kupione wspólnie przez Luwr i Muzeum Narodowe w Amsterdamie, ale holenderski rząd nagle zmienił zdanie.

Władze w Paryżu i dyrekcja Luwru oskarżają holenderski rząd o "zdradę" i złamanie zawartego wcześniej porozumienia. Zakładało ono, że dwa największe muzea z obu krajów połączą siły, by zebrać niezbędną sumę na kupno obrazów Rembrandta od paryskiego milionera, i zapobiec w ten sposób sprzedaniu ich bogatym kolekcjonerom z USA. Chodzi o portrety małżeństwa XVII-wiecznych notabli - Marlena Soolmansa i jego żony Oopjen Coppit, które miały być na zmianę prezentowane publiczności w Paryżu i Amsterdamie.

Holenderskie Ministerstwo Kultury ogłosiło jednak nagle, że samo zebrało już 160 milionów euro i chce teraz, by oba portrety pędzla Rembrandta powróciły do ojczyzny mistrza. Paryskie władze zapowiedziały kontratak. Według nieoficjalnych informacji, rozważane jest wydanie zakazu wywozu obu arcydzieł z terytorium Francji. Centralny Bank Francji ogłosił, że jest również gotowy kupić oba obrazy, które miałyby być wystawiane w Luwrze. Dziennik "Le Monde" alarmuje, że kłótnia zaczęła się przeradzać w incydent dyplomatyczny.

Holenderska prasa twierdzi jednak, że dojdzie prawdopodobnie do polubownego rozwiązania sporu. Jeden z portretów trafi do Luwru, drugi do Muzeum Narodowego w Amsterdamie.

Marek Gładysz

(bs)