Po katastrofie Columbii pojawiły się pytania, czy ta tragedia wpłynie na termin ewentualnej operacji wojskowej USA w Iraku. Amerykanie zaprzeczają, ale nie brakuje mniej lub bardziej wiarygodnych teorii, które sugerują, że tragedia wahadłowca pokrzyżuje plany Waszyngtonu w Zatoce Perskiej.

Anonimowy rosyjski ekspert do spraw wojskowo-kosmicznych, cytowany przez agencję ITAR-TASS uważa, iż katastrofa wahadłowca może zmienić amerykańskie palny inwazji na Irak. Stwierdził on, powołując się na analizę danych, że program lotu Columbii przewidywał obserwację rejonów Iraku, na terenie którego mają być prowadzone działania bojowe.

Zdaniem rosyjskiego analityka z powodu katastrofy część informacji zebranych przez załogę wahadłowca nigdy nie dotarła na Ziemię. To jednak tylko niepotwierdzone hipotezy.

Amerykańska administracja podkreśla, że obie sprawy nie są ze sobą powiązane, a tragedia promu nie zwalnia prezydenta z obowiązku utrzymania pokoju i dbania o bezpieczeństwo Amerykanów na świecie. Dlatego też Colin Powell pojawi się w środę przed Radą Bezpieczeństwa ONZ, by przedstawić dodatkowe dowody świadczące – zdaniem Białego Domu – o tym, że Saddam Husajn łamie postanowienia rezolucji 1441.

Prezydent Bush będzie jutro uczestniczył w uroczystościach upamiętniających 7 astronautów, którzy zginęli w katastrofie wahadłowca Columbia, ale nie wstrzyma swojej aktywności na arenie międzynarodowej.

Zdaniem Białego domu amerykańska opinia publiczna poradzi sobie jednocześnie z perspektywą wojny i niezwiązaną z nią tragedią programu kosmicznego.

foto RMF

17:20